1. Nosić swoją skórę (II)


    Data: 29.05.2022, Kategorie: Zdrada ślub, soft, miłość, Autor: valkan

    ... nic – prosiłem. – Ale powiedz mi tylko coś, co pomoże mi, gdy będę o tobie myślał.
    
    - Kocham cię.
    
    Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.
    
    Tej nocy już nie zasnąłem, a gdy rano wstaliśmy, nowożeńców już nie było w domu. Tylko w kuchni znaleźliśmy wiadomość, która mówiła, że spotkamy się w kościele.
    
    Ostatnimi siłami zmusiłem się do przygotowania na ślub. Tak bardzo nie chciałem tam iść, że było to widoczne na zewnątrz, bo Monika co chwile pytała mnie czy dobrze się czuję. Odpowiadałem, że wszystko jest w porządku, ale moja dusza w głębi ryczała z nieszczęścia.
    
    Kiedy siedząc w drugiej ławce od ołtarza, zobaczyłem idącą ku nam parę młodą, to pomyślałem, że skończył się sen. Być może marzenia ludzi takich jak ja, zawsze kończą się w ten sposób. Widząc Izę i Mariusza ubranych jak typowi nowożeńcy, przypomniał mi się Dustin Hoffman w filmie „Absolwent". Końcowa scena, w której Ben porywa sprzed ołtarza swoją ukochaną zawsze mnie rozbawiała. Jednak dopiero teraz ją do końca zrozumiałem.
    
    A gdyby tak postąpić podobnie? Nie, to beznadziejne. Uczyniłbym z siebie pośmiewisko, a to upokorzyło by mnie do końca i pozbawiło resztek człowieczeństwa. Spojrzałem na Monikę. Niepewnie się uśmiechała. Chciałem złapać ją za rękę, żeby dodać sobie sił. Jednak tego nie zrobiłem. Mijając nas, Iza spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
    
    Coś we mnie pękło, coś się skończyło.
    
    Targały mną sprzeczne emocje. Serce walczyło z rozumem. Wstanę z ławki. Nie, jednak nie. ...
    ... Spojrzałem na brzuch Moniki, a później na Izę. Przecież najważniejsze, to być wiernym miłości. Musiałem to zrobić, ale czy byłem do tego zdolny?
    
    ***
    
    Siedzę przy stole wkurwiona jak sto pięćdziesiąt. Albo się przesłyszałam albo powiedział, że nie zrobi mi dobrze, bo nie ma podzielnej uwagi. Doskonale wiem, że prawdą jest ta druga opcja. Ostatkiem sił znoszę uśmieszki w stronę Łukasza tej blond lalki. Ten bruderschaft był już przegięciem. Ledwo to zniosłam i tylko ze względu na to, że jest to przyjęcie zaręczynowe, nie urządziłam tej całej Izie sceny zazdrości. Patrzę na Łukasza i widzę, że jeszcze nie do końca ochłonął po zabawie pod stołem. Robię obrażoną minę i odwracam od niego głowę. Wzrokiem napotykam patrzącego na mnie Artura. Posyłam mu lekki, przebiegły uśmiech. Od wypitego alkoholu już lekko szumi mi w głowie, ale mimo to wypijam następną literatkę wódki i wstaje od stołu.
    
    - Gdzie idziesz? – pyta zaskoczony Łukasz.
    
    - Do łazienki – odpowiadam ze złością w głosie.
    
    - Pójść z tobą?
    
    - Nie trzeba, dam sobie radę.
    
    Przeciskam się pomiędzy krzesłami i wychodzę z dużego salonu. Łazienka jest wolna, więc od razu wchodzę. Stojąc przed lustrem uświadamiam sobie, że jestem już pijana. Zaczynam ściągać spodnie i w tej chwili otwierają się drzwi do łazienki. Zatrzymuje się ze spodniami ściągniętymi do połowy tyłka. W progu widzę stojącego Artura – brata Mariusza. Też już jest porządnie podpity.
    
    - Wyjdź stąd natychmiast – mówię oburzona. – Nie widzisz, że jest ...
«12...5678»