1. Odkupienie (IV)


    Data: 06.05.2022, Kategorie: ostrzeżenie, Fantazja Incest Romantyczne wojna, Autor: jokerthief

    ... Samotny, nieuległy, wierny... Załkała, przypominając sobie jak trzymał jej palec w swojej malutkiej dłoni. Lata później musiał nią ściskać broń, maszerując wprost w ciemność. Przywarła do niego całym ciałem, opadli na łóżko oplatając się ramionami. Tak bardzo potrzebowali tego narkotyku, swojej bliskości... Łaknęli siebie nawzajem zbyt mocno, aby dali radę to powstrzymać. Catherine objęła go i przytuliła, delikatnie, prawie skromnie, do swojej piersi. Pocałował klejnot błyszczący na jej jasnej skórze, westchnął cicho i zaczął zrzucać z siebie ubranie. Ona nie mogła pozostać dłużna – nerwowo ściągała bluzkę, prawie rozrywając rękaw. Jęknęła żałośnie, czując jak świat znowu protestuje przeciw niej. Mark uspokoił ją kładąc dłoń na ramieniu i pomógł rozebrać się do końca. Robił to tak delikatnie jakby bał się, że może ją uszkodzić. Uśmiechnęła się przez łzy, kręcąc przecząco głową. Zawsze wiedział czego potrzebowała, dopełniał jej osobę. Pochwyciła jego twarz w dłonie i pocałowała, bez pośpiechu, czując słony posmak łez. Zaśmiała się cichutko, przecież on był taki dziecinny! Niewinny, delikatny... dopiero gdy otwierał swoje serce, ktoś mógł w ogóle zacząć pojmować osobę Marka Harriera. Catherine nie musiała już tego robić – poznała go. Pośród milionów ludzi, jej syn okazał się niezwykły. Jego życie tonęło we krwi a on po prostu płynął przez nią, miotany sztormami , zwodzony na ostre skały. Nie poddawał się nigdy. Cat zamruczała, czując jego usta na sutku. Odgięła głowę do tyłu ...
    ... i westchnęła, spoglądając na swojej ostatnie dzieło.
    
    Był tam. W swoim znoszonym pancerzu, przeoranym i zmaltretowanym zębem czasu. Spoglądał ponad siebie, na coś na niebie. Nawet w hełmie, jego twarz skąpał blask, pełen nadziei. Przybierał pozę... pełną nadziei. Jakby tam na górze migotała jedna, jedyna gwiazda, specjalnie dla niego. Był cudem, jej cudem. Nie mogła się od tego uwolnić.
    
    Spojrzała głęboko w jego oczy, gdy złączyli się. Oplotła go nogami, pozwoliła ułożyć wygodnie na niej i nawet na chwilę nie pozwoliła uciekać wzrokiem. Przyłożyła dłoń do jego policzka, gdy tylko próbował zamknąć oczy. Nie, nie przestawaj, błagała w myślach. Nie chciała aby się bał, aby czuł litość... nie przy niej! Nie przy jedynej istocie, której mógł zaufać bezwzględnie, przy swojej matce. I znów w jej duszy pojawiła się rozkosz, na samo wspomnienie ich kazirodczego związku. Catherine szalała z tego powodu – Mark był chyba jedyną osobą, która mogła przekuć perwersję w najczystsze piękną. Zamruczała cicho, przekręciła głowę na bok i uśmiechnęła się tajemniczo. Ciekawe co działo się w jego głowie, gdy tak w przesuwał się w łonie, które kiedyś było jego domem? Chroniła go i pokazywała mu świat, maleńkiemu, bezpiecznemu w jej wnętrzu, karmiła, uczyła... A teraz? Nie, nie spłacał długu – darzył ją radością. Jej syn był tym jedynym, kochanym mężczyzną. Nie mówiła nic, nie widziała takiej potrzeby – Mark czytał w niej jak w książce.
    
    Catherine gwałtownie przycisnęła go do siebie. Uderzył ...