1. Odkupienie (IV)


    Data: 06.05.2022, Kategorie: ostrzeżenie, Fantazja Incest Romantyczne wojna, Autor: jokerthief

    ... oznacza to że w ogóle nie spodziewa się obecności Atlantis.
    
    Marines zostali postawienie w stan gotowości a Manty przezbrojone. Plan walki był już dawno wyuczony na pamięć. Wszyscy oczekiwali tylko słowa Marka.
    
    Odbijmy ją.
    
    Konfederaci ruszyli do walki. Lotnictwo zmieniło w piekło wschodnią stronę wyspy, odsłaniając betonowe mury placówki. Marines tymczasem podeszli po cichu od północy i południa, pozostawiając jedną drogę odwrotu. Mały oddział dywersyjny uderzył od zachodu, wycinając w szeregach terrorystów drogę ku zabudowaniom mieszkalnym. Brutalność z jaką przeprowadzono atak całkowicie zbiła z tropu mieszane siły Koalicji i bandytów, zaskoczonych i pogrążonych w chaosie. Walka nie trwałą długo, Mark i Wasylij jako pierwsi wpadli do środka centralnej struktury, która musiała być celem.
    
    Znaleźli swoje matki, jednak zło zdołało się dokonać. Dowódca Koalicji, kontakt terrorystów, zbiegł im ledwie o włos. Pojmano wielu jeńców, których zamknięto w ich dawnej bazie, celem przesłuchania w przyszłości. Pniak zaoferował swoje usługi w tym względzie, jednak Mark odrzucił je.
    
    Nie potrzebuję tortur. Bądźmy od nich mądrzejsi.
    
    Dopiero wtedy mógł spokojnie poświęcić czas swej matce. Jej widok, zawieszonej pomiędzy światem koszmarów a rzeczywistością ranił jego serce głęboko. Spóźnił się, zniszczyli ją tam w środku.
    
    Znowu spieprzył sprawę. Sereilon nigdy nie wybaczy grzechów. Mógł tylko zaciskać bezsilnie dłonie w pięści, rzucając Atlantis do ucieczki przed odwetem ...
    ... chinoli. Niedługo dowództwo znów nawiąże kontakt, tylko po to aby dowiedzieć jaką klęskę ponieśli ufając jemu.
    
    Catherine od kilku minut spokojnie spoglądała na niego. Pogrążony w gnębiących myślach nerwowo przyciskał złożone jak do modlitwy dłonie do ust, wpatrując się w jakiś punkt przed sobą. Nawet nie zauważył, że otwarła oczy. Uśmiechnęła się cicho i dotknęła dłonią jego łokcia, czując słabość swego ciała. Mark na początku nie czuł nic, jednak w sekundę później wstał gwałtownie, przewracając szpitalny taboret. Jego oczy poruszały się chaotycznie, nie miał odwagi wydusić z siebie chociażby słowa. Dopiero jej roziskrzone spojrzenie przebiło się przez ten mur, który wzniósł ze strachu i nadziei. Pochwycił jej palce drżącą dłonią, próbując coś powiedzieć, jednak z ust wydostał się tylko ochrypły dźwięk.
    
    - Kotek... - Cat wycharczała, czując piekące gardło. - Wody.
    
    - Już! - Podstawił jej pod usta szklankę pełną letniej, czystej cieczy. Gaea miała jednak swoje plusy. Podziękowała mu uściśnięciem palców, tak słabym, że prawie niewyczuwalnym. - Mamo...
    
    - Synu. - Catherine wciągnęła głęboko powietrze i przymrużyła powieki. Te lampy były zbyt mocne, stanowczo. - Boże... jestem wolna?
    
    - Oczywiście. Udało się. Natasha też.
    
    - Cieszę się...
    
    - Dlaczego? - Wydusił z siebie pytanie, które od wielu godzin czaiło się na skraju jego świadomości, gotowe uderzyć w najmniej oczekiwanym momencie.
    
    - Mark... - Kobieta podniosła się na łokciu, zakaszlała i oparła o niego. - ...
«12...91011...»