1. Domino (I)


    Data: 13.01.2022, Kategorie: morderstwo, fellatio, tajemnica, zbrodnia, wykorzystanie, Autor: Sztywny

    ... zmienić.
    
    - No cóż, mandat na pewno w tym pomoże. Niech nie myśli, że jest bezkarny.
    
    - Gdzie byłeś, gdy byłam młodsza? Żeby Andrzej był chociaż w połowie takim mężczyzną jak ty…
    
    Ostatnie słowa wyszeptała, kładąc dłonie na jego kroczu.
    
    - Pani Marzeno, tak nie wypada!
    
    - Błagam, przy tobie czuję się prawdziwą kobietą. Nie odbieraj mi tego.
    
    Pocałowała go, gdy nieśpiesznie mocowała się z paskiem i rozporkiem. Poczuła smak pasztetu i papierosów w ustach, ale nawet na chwilę się nie zawahała. W końcu uwolniła kutasa Leśniczego ze spodni i czym prędzej upadła na kolana.
    
    - Jaki wielki! Mój Boże…
    
    Tym razem zachwyt nie był udawany. Objęła sztywniejącego penisa w obie dłonie, podziwiając jego rozmiary.
    
    - My z dziada pradziada wychowywani w lesie. Zdrowe powietrze i dużo ruchu… wie pani, to znaczy, wiesz Marzenko…
    
    - Mhmm.
    
    Tylko tyle była w stanie powiedzieć z grubym kutasem w ustach. Chociaż śmierdział uryną i potem doprowadzał ją do szału. Ściskała owłosione jądra, próbując wepchać go jak najgłębiej, ale ledwie pokonała połowę drogi. Przewracała oczami i mocno się śliniła, ale nie ustawała w próbach połknięcia go do końca.
    
    - O Jezu, Marzenko, udusisz się zaraz.
    
    - Hmpf!
    
    Zrobiła się czerwona, ale nie odpuszczała.
    
    - Zaraz dojdę…
    
    Nagle rozległo się głuche uderzenie, a Mietek poleciał na Marzenę, przygniatając ją do ziemi.
    
    - Na pomoc!
    
    - Zamknij się! To ja.
    
    - Andrzej? Pomóż mi!
    
    Pomógł jej wydostać się spod cielska leśniczego ze ...
    ... spuszczonymi do kolan spodniami.
    
    - No proszę, kazałem ci odwrócić jego uwagę, ale liczyłem, że na gadaniu poprzestaniesz.
    
    - Dlaczego go uderzyłeś?!
    
    - Jego też musimy się pozbyć. Pewnie widział ciało.
    
    - Nie widział, idioto! Myślał, że kradniemy kamienie.
    
    - O kurwa.
    
    - No właśnie!
    
    - To co teraz?
    
    - Zostawiamy go i uciekamy – Marzena zawyrokowała.
    
    - Dlaczego? Przecież to będzie podejrzane.
    
    - Nie będzie. Był napruty, jak się ocknie, pomyśli pewnie, że to tylko delirium. Poza tym to będzie jego słowo przeciw naszemu.
    
    - No nie wiem…
    
    - No to go dobij i pozbądź się ciała!
    
    - Nie bądź taka uszczypliwa, oboje wpadliśmy w to gówno.
    
    - Dobra, przepraszam. Skończyłeś?
    
    - Tak. Ciało ładnie poszybowało w dół. Nie wynurzył się.
    
    - Jedźmy stąd jak najszybciej. Mamy jeszcze mnóstwo roboty.
    
    Późnym popołudniem rozdzielili się. On wziął samochód na myjnię, ona szorowała każdą powierzchnię, na której mógł zostać ślad po Krzysztofie. Zmęczenie dawało jej się we znaki, ale nie było mowy o odpoczynku, dopóki nie usunie wszelkich śladów. Dopiero późnym wieczorem wrócili do domu.
    
    Na miejscu nikogo nie było, robotnicy dużo wcześniej skończyli, więc mieli dom tylko dla siebie. Andrzej od razu chwycił za butelkę whisky i udał się na ogród, żeby zapić się na śmierć, jak to ujął. Marzena, chociaż wykończona, bała się iść spać, dlatego oddała się kolejnym porządkom. Wreszcie poszła wyrzucić śmieci do kosza. Kiedy stała przy bramie, podjechał pod nią chłopiec na ...
«12...6789»