1. Domino (I)


    Data: 13.01.2022, Kategorie: morderstwo, fellatio, tajemnica, zbrodnia, wykorzystanie, Autor: Sztywny

    ... samych slipach.
    
    - Co jest? Kurwa, Marzena! Ja wszystko rozumiem, ale robotnika? Przecież on u nas pracuje!
    
    - Bardzo ładnie cię proszę.
    
    Marzena podeszła do męża i położyła dłoń na jego kroczu. Następnie zaczęła masować wzgórek.
    
    - Wiesz, że mogę się naprawdę odwdzięczyć. Zgodzę się na to.
    
    - Na co zgodzisz… To?!
    
    - Tak.
    
    Andrzej oblizał usta, myśląc intensywnie, przerzucając wzrok między żoną, a nieprzytomnym robotnikiem.
    
    - Muszę się ubrać, a ty podjedź samochodem od tyłu.
    
    - Kocham cię! – krzyknęła za oddalającym się mężem.
    
    Stara szopa ziała licznymi dziurami, przez które wpadał blask czerwcowego słońca. Pod ścianami walały się pordzewiałe i połamane narzędzia, tył zajmowały pojedyncze bale starego, przegniłego siana. Pomimo negatywnego, pierwszego wrażenia, środek szopy był oazą czystości. Betonowa, równa posadzka zajmowała powierzchnię trzy na trzy metry i była nieskazitelnie czysta. Z wszystkich wierzchołków wyrastały grube, stalowe belki, połączone w poziomie innymi, tworząc razem solidny szkielet w kształcie sześcianu. Dach został wykonany z grubej blachy, z którego zwisał gruby łańcuch, zakończony skórzanymi paskami; wydawało się, że jedno z drugim tworzy jedną wielką plątaninę. Na jednej z krawędzi posadzki stała prosta, metalowa szafka zamykana na kluczyk, a naprzeciwko gładki, stalowy stół z uchwytami na ręce i nogi. Stół był mobilny – można było go obracać wokół dwóch poziomych osi, w tył i w przód oraz na boki.
    
    Marzena stanęła ...
    ... naprzeciwko stołu, do którego przymocowano Krzyśka. Cały nagi, spał w najlepsze, pochrapując. Kobieta uśmiechnęła się i podeszła bliżej, ściągając skórzane rękawiczki. Ciepłymi dłońmi dotknęła penis i zaczęła go delikatnie masować. Gdy budził się powoli do życia, jego właściciel odzyskiwał przytomność.
    
    - O Jezu… - Robotnik syknął z bólu, gdy otwarł oczy. Kręcił głową, nie mogąc znieść światła lamp zamocowanych w górnych narożach konstrukcji.
    
    Marzena nie odezwała się słowem, tylko wzięła stary, drewniany taboret, walizkę i postawiła wszystko niedaleko stołu z Krzyśkiem. Ten wreszcie odzyskał wzrok i świadomość.
    
    - Co się dzieje? Kurwa, moja głowa!
    
    - Mam tu tabletkę, która pomoże. Łyknij… i popij. Dobrze. – Podała robotnikowi przedmioty zabrane z walizki.
    
    Krzysiek wciąż zdezorientowany posłuchał ciepłego, opiekuńczego głosu Marzeny.
    
    - Migrena niedługo przejdzie. Wybacz, trochę przesadziłam ze środkami usypiającymi.
    
    - O co tu chodzi? I dlaczego jestem goły?! Wypuść mnie! Pomocy!
    
    Kobieta stała niewzruszona, obserwując zmieniające się oblicze młodego mężczyzny. Od jego konsternacji, poprzez zdziwienie, szok, kończąc na przerażeniu. Pozwoliła mu się samemu uspokoić.
    
    - Wybacz tę… szopkę, nomen omen, ale była konieczna.
    
    - Dlaczego jestem uwięziony?
    
    - Bo wiem, że dobrowolnie nie zgodziłbyś się na seks ze mną.
    
    - I dlatego mnie pani naćpała?!
    
    - Kobieta musi sobie jakoś radzić w życiu.
    
    - Wypuść mnie, pizdo!
    
    - Oj, Krzysiu, po co te wulgaryzmy? Nie lepiej ...
«1234...9»