1. Zamek - Fanatyzmy hrabiny Aleksandry (I)


    Data: 17.12.2021, Kategorie: Podglądanie Romantyczne Nastolatki historia, Autor: Dajvi

    ... wieków, okaz czystej tradycji austriackiej arystokracji, otoczona kwiecistym parkiem i zielonymi łąkami, na których pasły się konie. Hansi z ochotą pokazywał mi jednoroczniaki, boskie klacze spłoszone jak dziewice na widok zbliżającego się nieznajomego. Pięć osób, wśród nich stary Helmut Bach, pracowało na farmie.
    
    Dziadek był ongiś ambasadorem w Berlinie i Londynie. Należał do najbardziej światłych ludzi na dworze wiedeńskim; szczególny blask emanował z niego w obecności żeńskiej części śmietanki towarzyskiej. Księżniczki krwi, baronowe, hrabiny i inne śpiące królewny ożywiały się pod jego stalowo-błękitnym wzrokiem i na dźwięk jego słów tak zawoalowanych, że tylko agent CIA mógł zrozumieć ich prawdziwe znaczenie. Tak, dziadek wywierał nieodparty urok, ale przede wszystkim był wielkim panem. Osobiście nie zwracałam sobie głowy protokolarnymi wymogami, ale starannie baczyłam, by nie skompromitować się w jego oczach. Grzecznie czekałam do popołudnia, żeby znowu pójść do Rainera Marii, tym razem zdecydowana uczynić użytek ze swych rąk. Poprosiłam guwernantkę, poważną Frau Edwelweiss, o niezwiązywanie moich włosów. Opadające na ramiona, wydawały mi się znacznie ładniejsze.
    
    - Kiedy będę miała piersi, Rose Marie?
    
    - Też mi pytanie! Mówić takie rzeczy, mając siedem lat! Za kilka lat.
    
    Westchnęłam, rozczulając się przed wysokim lustrem. Pod mohairowym sweterkiem umieściłam dwie piłki tenisowe i delikatnie zaczęłam dotykać tych sztucznych wypukłości, leniwie, jak lwica, ...
    ... podczas poobiedniej drzemki. Szybko wyjęłam je stamtąd, gdy kącikiem oka dojrzałam zagniewany wzrok Frau Edelweiss.
    
    Z głową wetkniętą w różową poduszeczkę powtarzałam świństewka, których nauczył mnie Rainer Maria Bach.
    
    Zaledwie przekraczałam próg jego pokoju, rozbierałam się i bez dalszych wstępów wspinałam na jego ciało jak na górski szczyt. Próbowałam pokonać stepy Azji Środkowej. Był suchy, chudy. Miał uda umięśnione i twarde jak muzyka Borodina. Wyciągnięty na materacu, Rainer Maria zbliżał się do celu w rytmie moich lędźwi poruszających się na jego brzuchu.
    
    - Jesteś milutka, przywodzisz mi na myśl małe wschodnie kurewki. Są w twoim wieku i oddają się za pieniądze bogatym starcom...
    
    - Oddają się, co to znaczy?
    
    - Nic takiego, nie przerywaj,
    
    , poruszaj się dalej.
    
    I mała Aleksandra pracowicie obrabiała zgrabne ciało chłopca.
    
    - Chcę się pieprzyć, Rainerze Mario.
    
    Jednym skokiem poderwał się, cały czerwony (piwonia przy nim wydawałaby się blada).
    
    Dumna z siebie pocałowałam go w usta, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
    
    - Widzisz, pamiętam to, czego mnie nauczyłeś. Bądź spokojny, to wszystko pozostanie między nami.
    
    Nie mógł wykrztusić słowa. Od dwóch lat tak się zabawiałam, nie budząc niczyich podejrzeń. Byłam jednak zbyt ciekawa, by poprzestać na jego dotknięciach. Podałam mu więc pośladki tak, jak podaje się jabłko komuś, kogo się chce zauroczyć (porównaj Adama i Ewę oraz Śpiącą Królewnę). Ucałował je. Posłusznie rozwarłam uda, pozwalając ...
«12...4567»