1. Zamek - Fanatyzmy hrabiny Aleksandry (I)


    Data: 17.12.2021, Kategorie: Podglądanie Romantyczne Nastolatki historia, Autor: Dajvi

    ... lekarza!
    
    Powoli, głaszcząc przy każdej okazji powierzchnię mego ciała, rozebrał mnie. Natarł całe moje ciało oliwą ze słodkich migdałów. Nie wstydziłam się swej nagości. Stojąc posłuszna, czułam jego nos i usta błądzące po mojej skórze. Wdychał zapach oliwy, wciągał go, prawie mnie gryząc. Kiedy się zniżył, pomogłam mu, lekko i ostrożnie rozchylając uda i przedłużając doznawaną przyjemność. Jego lekki, regularny oddech rozgrzewał moje ciało. Wtedy ścisnął ustami wargi mego sromu i długo je całował jak prezent, którego się nie otwiera.
    
    Nachylona nad piecykiem, ogrzewałam ręce, a moje pszenne warkocze drgały na wypukłości pośladków. Jego łaskotki rozśmieszały mnie. Nachyliłam się jeszcze bardziej, by lepiej posmakować tej nowej przyjemności. Zauważył to i nieoczekiwanie chwycił mnie za talię i obdarzył tym razem gwałtownym pocałunkiem między udami. Dyszał. Nie panował nad sobą. Drżące ręce poruszały się po moim ciele; ogarniał mnie słodki żar. Silniej uczepiłam się szyi Rainiego, pełznąc po jego nodze, by wydobyć to, czego od miesięcy nie potrafiłam wyrazić. Wreszcie pojęłam tajemnicę rozkoszy. Jak kotka wsunęłam łapki do jego spodni. Ogarnięty paniką cofnął się, a jego urywany głos uwiązł w gardle. Słyszałam jego głębokie westchnienia. Wystraszyłam się. Może jest chory? Widziałam jego ręce poruszające się na spodniach w miejscu, gdzie krył się członek. Oddychał coraz szybciej. Przerażona zapytałam, popełniając najlepszą w życiu gafę:
    
    - Chcesz, żebym zawołała ...
    ... pogotowie?
    
    Był tak podniecony, że uśmiał się dopiero po chwili.
    
    - Nie,
    
    (laleczko), nie jestem chory.
    
    - To dlaczego tak wyjesz? Jak wilk!
    
    - Ponieważ zrobiłaś mi dobrze, mój skarbie...
    
    Nie było żadnego powodu, aby mi się nie odwdzięczył.
    
    Z rozchylonymi udami weszłam na jego brzuch i - przypominając sobie lekcje jazdy konnej u mojego dziadka - dałam upust moim najczystszym pragnieniom w pełnym galopie. Udawał, że się ze mnie naśmiewa, chcąc być może zepchnąć w niepamięć swe własne emocje i w ten sposób sprowadzić przeżyte podniecenie do zwykłego dziecięcego przekomarzania się. Brałam jednak również lekcje muzyki, szybko więc odkryłam fałszywe tony pobrzmiewające w jego głosie, i to mnie ucieszyło. Z małej laleczkowatej siedmioletniej hrabiny dzięki Rainiemu stawałam się szelmowską hrabiną.
    
    Kiedy hrabia zastukał do drzwi, byłam już ubrana, uczesana i gotowa do wyjścia. Prawdziwa mała księżniczka z bajki. Skoczyłam mu na szyję. Poprawił mi spódniczkę, nieco za wysoko uniesioną na biodrach.
    
    - Aleksandro,
    
    (moje słońce). Mam nadzieję, że nie zanudziłaś dzielnego Rainera Marii? To dziecko uwielbia pana i obawiam się, by nie odciągnęło pana od nauki.
    
    - Ależ skądże, panie hrabio. Dobrze pan hrabia uczynił, powierzając mi nad nią opiekę.
    
    - To raczej wnuczka pana wybrała, na niekorzyść Frau Edelweiss. Do następnego razu Rainerze, jeśli Aleksandra zechce.
    
    Wsiadłam do rollsa, który zawoził nas zawsze pod drzwi rodowej siedziby. Stała tu dumnie od ponad trzech ...
«12...4567»