Brother in law (III)
Data: 24.07.2021,
Kategorie:
bez seksu,
śmierć,
Autor: Kate
... do mieszkania.
– Chwileczkę, pan do kogo? – Scott próbował go zatrzymać.
– Do niej – wściekły wskazał na nią.
– Co ty tu... – wpadła w panikę.
– Co ja tu robię?! – nie wytrzymał, chwycił ją za ramię i siłą wepchnął do łazienki.
– Mogę wiedzieć, co ty wyprawiasz?!
– Mógłbym zapytać o to samo, ale właściwie wszystko już wiem.
– Nie rozumiem.
– Doprawdy?! Ty mała... dziwko. Mój brat jeszcze nie ostygł, a ty już puszczasz się z innym. W dodatku w jego mieszkaniu! Może jeszcze w jego łóżku, co?
Nie wytrzymała i uderzyła go w twarz.
– No proszę! Dochodzi już do rękoczynów. Coraz lepiej! Niby siły nie masz, mdlejesz i słaniasz się na nogach, ale walić mnie po twarzy umiesz.
– Scott... jest tylko... gościem.
– Gościem? Tak to się teraz nazywa? I zawsze odwiedza cię w samych gaciach?
Co mogła zrobić? Co powiedzieć, by zapobiec domysłom albo dalszym pytaniom? Miała mętlik w głowie. Alex na pewno by coś wymyślił. Ona uznała, że najlepszą obroną jest atak.
– Wyjdź stąd! Wynoś się! Nie mam zamiaru ci się z niczego tłumaczyć! To moje życie, moja sprawa – wypaliła. Bo co miała tłumaczyć? Najlepiej nic nie mówić. I tak ma ją już za dziwkę i naciągaczkę. Niech myśli, co chce. Byle stąd poszedł. Nie chciała, by obaj – on i Scott - przebywali razem. To mogłoby się źle skończyć.
– Mam stąd wyjść?! Z mieszkania mojego brata? Jeśli ktoś z niego wyjdzie, to na ...
... pewno nie będę to ja!
– Wyrzucasz mnie?! Nie masz prawa!
– Ty tym bardziej nie masz prawa tu przebywać... z... z twoim gościem.
– Oczywiście, że mam prawo. Sam... sam mnie tu przywiozłeś!
Punkt dla niej. Widziała, że stracił rezon.
– Nie myśl, że tak to zostawię.
– Oczywiście. Odbierzesz mi dziecko, wyrzucisz z mieszkania. Co jeszcze? Może deportujesz z kraju?
– Nie igraj ze mną.
– Dobra, wiesz co? Rób, co chcesz. Według mnie możesz to nawet wszystko podpalić. Ja idę spać.
– Spać? A co z twoją chęcią przytulania, co? Scott ci tym razem pomoże?
– Wybacz, ale nie odprowadzę cię do drzwi – ostatnią uwagę puściła mimo uszu.
– Nie przejmuj się. I tak nie chcę cię już oglądać.
– I dobrze. Mam nadzieję, że dzięki temu już nigdy się nie zobaczymy.
– I nawzajem – wrzasnął i ruszył w kierunku drzwi – A! To jest ten twój śmieszny wór. Zapomniałaś z samochodu – rzucił torebkę pod jej nogi i wyszedł trzaskając drzwiami.
Oparła się o ścianę i ukryła twarz w dłoniach. Nie miała siły. Sytuacja była beznadziejna. Każde kłamstwo pociągało za sobą kolejne. Ale nie mogła się teraz wycofać. Zwłaszcza teraz! Nie obchodziło jej, co taki William pomyśli o niej. Ważne, jak będzie myślał o Alexie. Musiała dopilnować by najlepiej. Bezradnie spojrzała na Scotta.
– Czemu nie powiedziałaś mu o nas prawdy? Alexa już nie ma, więc nie ma sensu żebyśmy się kryli i udawali.