Brother in law (III)
Data: 24.07.2021,
Kategorie:
bez seksu,
śmierć,
Autor: Kate
... też nie zamierzam dotrzymać danego mu słowa.
– Też kazał ci coś obiecać?
– Kazał mi się tobą opiekować.
– Dlaczego? – spytała, sama nie wiedząc czy pyta o prośbę Alexa, czy o stwierdzenie Willa. On chyba też nie wiedział, bo milczał.
– Nie przejmuj się. Wcale nie musisz tego robić. Sama sobie wyśmienicie poradzę. Zawsze to robiłam.
– Nie wątpię.
– Czy aż tak mnie nie lubisz, że nawet teraz musisz mi to okazywać? Aż tak cię wtedy obraziłam? Jeśli tak, to jeszcze raz przepraszam.
– Chyba rzeczywiście musisz być w ciąży.
Wyobraziła sobie jak by to było płodzić dziecko z Alexem i uśmiechnęła się, mimo woli.
– Nie wiesz, co mówisz.
– Doprawdy? To skąd ta mina?
– Jaka mina?
– No ta właśnie. Zadowolona z siebie mina. To w taki sposób sobie poradzisz?
– Naprawdę, pleciesz głupoty.
– Czy to aż takie dziwne, że dziewczyna, którą bzykał mój brat spodziewa się dziecka? No chyba, że to nie jego?
– Jesteś śmieszny! Tak to cię przeraża, że mogłabym być z nim w ciąży? Jesteś idiotą.
– Po raz kolejny...
– Tak – przerwała mu – po raz kolejny nazywam cię idiotą, bo zamiast cieszyć się, że noszę w sobie cząstkę twojego zmarłego brata, ty robisz z tego tragedię.
– A więc jednak!! – wykrzyknął.
Wzruszyła tylko ramionami. Nie miała siły z nim dyskutować i zastanawiać się, co może powiedzieć, a czego nie.
– Ja i tak dowiem się prawdy.
– I co? I co wtedy zrobisz?
– Jeśli jakimś cudem jest to dziecko Aleksandra, odbierzemy ci je.
Aż ...
... się wzdrygnęła.
– Nie zrobiłbyś tego.
– Potomek Alexandra, kimkolwiek byłaby jego matka, należy do Cliffordów.
– Mówisz tak, jakby to była rzecz!
– To jasne, że my będziemy go wychowywać. Każdy sąd przyzna nam prawo do wyłącznej opieki, tym bardziej, gdy porówna nas z tobą.
– No tak. Jasne. Bo ja nie gram z nimi w golfa.
– Co?
– Pstro!
– Naprawdę, odebrałbyś mi dziecko? – wyszeptała wstrząśnięta.
– Jesteś podły! – aż się znów rozpłakała. Nie mogła uwierzyć, że byli spokrewnieni. Gdyby kochała Alexa jak mężczyznę, straciła go i rzeczywiście miała z nim dziecko, ten oto tutaj, jego rodzony brat starałby się jej je odebrać. Zamiast wesprzeć i pomóc. To było nieludzkie. Pobladła.
– Na alimenty więc nie licz – oznajmił z bezczelnym uśmieszkiem.
No tak. Mogła się tego spodziewać. Tu wcale nie chodziło o dobro dziecka, tylko o forsę.
– Wiesz, mam w nosie ciebie i twoje pieniądze! Życia Alexowi jakoś nie uratowały – to mówiąc wyszła z samochodu i z całej siły trzasnęła drzwiami. Wiedziała, że mocno go wkurzy. Faceci tacy jak on, dbali o swoje drogie zabaweczki bardziej niż o ludzi. Nie czekając na jego wybuch pobiegła do mieszkania Alexa. Na szczęście miała zapasowy klucz.
Była w łazience, gdy usłyszała pukanie.
– Kogo tam znów niesie? – Scott, dzięki któremu nie musiała być jednak sama tej nocy, poszedł otworzyć.
Zamarła, kiedy usłyszała Williama.
– Przepraszam, chyba pomyliłem... – zawahał się przez chwilę, po czym bez słowa wtargnął ...