1. Udawana randka Marty


    Data: 03.06.2021, Kategorie: randka, Mamuśki nieśmiały, pończochy, udawanie, Autor: historyczka

    ... wielce zaintrygowany.
    
    – Cóż… panie Lubku - jak ja lubiłam takie okazje do komplementowania mężczyzn! Do wbijania ich w dumę.
    
    Tłumaczyłam, nie przestając kręcić szmatą i jednocześnie, najzgrabniej jak umiałam, wywijając tyłkiem i miarowo kołysząc biustem.
    
    - Uważam, że jest pan ciekawym, nietuzinkowym wręcz dżentelmenem, z jednej strony, ze względu na pańską wrażliwość, grację… kulturę bycia, zaś z drugiej strony, ze względu na pańskie ambicje, tak przecież konkretne, na pańską wiedzę i inteligencję...
    
    Pomyślałam sobie, że ja również, właśnie z dwóch stron jestem interesująca dla młodzieńca… Nawet czułam jego wzrok na obu stronach… Takoż samo świdrował moją pupę, jak wbijał się w rowek między dwiema półkulami.
    
    Jednak największą radość sprawiało mi to, jak kraśniał z dumy, z powodu moich nad nim zachwytów.
    
    Tak bardzo polubiłam przychodzić do pokoju Lubomira, że wykorzystywałam ku temu najdrobniejsze preteksty. A może to jakieś moje uczucia opiekuńcze… (zgoła macierzyńskie?) brały górę? Nawet przychodziłam prasować jego rzeczy. Uwijałam się przy tym zgrabnie przy desce do prasowania, gdy on leżał na łóżku i czytał. No tak, czytał… To znaczy, wtedy to już chyba nie za bardzo był w stanie czytać. Po prostu nie odrywał ode mnie wzroku. Oczywiście znów miałam na sobie króciutką spódnicę… znowu rozkloszowaną. Chyba dlatego nie podnosił się z łóżka. To znaczy on nie… bo nie wiem, czy na tym łóżku nic tam się nie podnosiło…
    
    - Panie Lubku, szykowny z pana dżentelmen! ...
    ... Cóż za eleganckie koszule! A czy bokserki też mogę panu przegnieść???
    
    Skonsternowany młodzian tylko łypał oczami. Nie wiem, co tam sobie wyobraził po mojej deklaracji odnośnie bokserek, ale jego rozmarzona mina wskazywała na wiele.
    
    - O tak pani Marto… pani zawsze mnie pochwali… i jest taka… usłużna. Oczywiście, poproszę o wygniecenie mi bokserek…
    
    Czerwienił się.
    
    Z czasem, chyba coraz nachalniej wpadałam do pokoju Lubomira. Zadeklarowałam się także ze ścieleniem mu łóżka (chyba, jako jedynak i nieco maminsynek, nigdy tego nie robił). To była świetna okazja, żeby ujrzeć go w samych slipkach. Bardzo mnie to ekscytowało. Zresztą jego też. Wyraźnie to było widać…
    
    - Panie Lubku, jak pan widzi, nie tylko lubię sprzątać, ale w ogóle lubię porządki i… lubię czuć się potrzebna, ale jako samotna kobieta… niestety nie mam się kim troszczyć…
    
    Widziałam po jego minie, że po takim wyznaniu chciałby wręcz wykrzyczeć.
    
    - Mną!!! Mną niech się pani troszczy, opiekuje!!! Od świtu do zmierzchu! I przez noc! Zwłaszcza przez noc!
    
    Ale oczywiście na to nie miał odwagi się zdobyć. Choć i tak coraz bardziej się ośmielał, coraz mniej ukrywał swój wzrok, gdy patrzył, jak podczas ścielenia pochylam się i wypinam w jego stronę pupę… A spódnicę nieodmiennie miałam na sobie króciutką i rozkloszowaną… I nieodmiennie chodziłam w pończoszkach. Tym razem miałam takie z kokardkami przy manszetach. Wyjątkowo seksowne. Dało się to poznać po wyjątkowo marzycielskim wzroku Lubka. Pokokietowałam ...
«12...567...14»