1. Udawana randka Marty


    Data: 03.06.2021, Kategorie: randka, Mamuśki nieśmiały, pończochy, udawanie, Autor: historyczka

    ... pomagając rozwieszać pranie na sznurze. Oglądał moją bieliznę z wypiekami na twarzy, mógł wszak przekonać się, jakie mam wyszukane haleczki, jakie gorseciki, jak seksowne i skąpe stringi a zwłaszcza jak dużo posiadam pończoch. Zapewne wyobrażał sobie te fatałaszki na mnie. Może nawet imaginował sobie, jak je z siebie ściągam...
    
    Niesamowitą frajdę sprawiało mi kuszenie chłopca, mimo, że miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. "Chłopaczysko się za bardzo napali, może za dużo sobie wyobrazi, a przecież i tak do niczego to nie prowadzi." Jednak chęć prowokowania go, była silniejsza ode mnie...
    
    Wieczorem zapraszałam go do swej biblioteczki i szukałam dla niego odpowiednich pozycji, sama wówczas przybierając odpowiednie pozycje…. Musiałam wszak, a to nachylać się do dolnych półek, co powodowało, że a to mocno wypinałam przed nim pupę, a to, nachylona, dawałam dogodny wgląd w dekolt…
    
    Jeszcze ciekawiej było, gdy musiałam wspinać się do najwyższych półek, stając na stolik. Wypinając się na nim, umożliwiałam Lubkowi zapuszczanie żurawia pod spódniczkę. Rozkloszowana kiecka pozwala na wiele... zaś pończochy z koronkowymi manszetami pobudzają mężczyznom krążenie krwi wprost niebywale.
    
    Boże! Ależ mnie to nakręcało, gdy słyszałam zasysanie powietrza przez kawalera… Wydawało się, że wyjdzie z siebie, gdy mnie obserwował! Sapał… dyszał… a gdy zapytałam go, jakie dziedziny lubi – przez kilka minut nie mógł wydusić z siebie słowa! Wtedy prowokacyjnie zapytałam:
    
    - Panie ...
    ... Lubomirze… a jakie ma pan ulubione pozycje???
    
    Myślałam, że wybuchnie! Zastosowanie dwuznacznego sformułowania rozpalało go do głębi.
    
    Okazało się, że lubi absolutnie ambitną literaturę. Przeczytał nawet „Szatańskie wersety” Salmana Rushdiego. Miałam okazję do wyrażenia podziwu dla niebanalnego gustu Lubka. Gdzież mi do niego… Ostatnio czytałam „Grę o Tron”.
    
    - Panie Lubku, arcyciekawe, ale tyle tam przemocy i… seksu.
    
    Nie wiem dlaczego, aż ciarki przeszły mnie po plecach, gdy do młodzieńca wypowiedziałam słowa, celowo wówczas ściszając głos – „przemocy i seksu”.
    
    Kolejnego wieczora, gdy już upewniłam się, że grywa w szachy, zaprosiłam go na partyjkę. Celowo założyłam szalenie króciutką spódniczkę, obcisłą jak cholera, żeby czuć się przy nim maksymalnie seksi. Do tego te szpile. Seksowne… wręcz wyuzdane… mógłby ktoś pomyśleć, że tylko dziwki takie noszą...
    
    Lubomir wydawał się być inteligentnym i przewidującym graczem. Jednak musiał się chyba skrajnie speszyć, gdyż popełniał kardynalne, dziecięce wręcz błędy! Ale nie chciałam narażać jego męskiej dumy na szwank. Dlatego celowo się podkładałam.
    
    - Ależ z pana prawdziwy zwycięzca, pogromca! Młóci pan biedną niewiastę nielitościwie!
    
    Słowo „młóci” – celowo dwuznaczne, wywołało na nim wypieki… Więc ja co rusz dodawałam do pieca:
    
    - Ojej! Co za podstępny konik! Ależ mnie pan nim przeleciał!
    
    Rzeczywiście, skoczek zasadził mi widły. A gdy goniec zrobił „szpilę” króla i wieży, zakrzyknęłam:
    
    – Ojej! A to mnie pan ...
«1234...14»