1. Ballada o trzech nieznajomych, czyli rzecz…


    Data: 10.04.2021, Kategorie: horror, śmierć, mało seksu, akcja, erotyka, Autor: Agnessa Novvak

    ... wulgarnie rozchylonych pośladkach poprzedniczki, ostatnią ofiarę sadystycznego dramatu. Która rosnącą w oczach, siną gulą na policzku i zarzyganym od szyi aż po brzuch ciałem, zmusiła mnie do odwrócenia wzroku we wściekłym poszukiwaniu bydlaka, którego miałem ochotę zatłuc na miejscu. Zwłaszcza że coraz wyraźniej docierało na mnie co, komu i gdzie musiał naprzemiennie na siłę wciskać.
    
    Kto więc na koniec, przyparty do ściany nie tylko przeze mnie, ale i naszych gospodarzy, ewidentnie niezadowolonych z faktu zamiany ciał jakże sowicie opłaconych pań w kotlety siekane, wyciągnął spluwę? Z jednoznacznym zamiarem jej użycia? Po którym to urągającym zasadom gościny geście musieliśmy czym prędzej wycofać się na z góry ustalone pozycje? A jakże, on!
    
    Zakichany kurtyzana jego mać Pitbul! Nigdy się nie dowiedziałem, kto go tak ochrzcił, ale faktycznie, zarówno z nieskażonej myślą mordy, jak i tym bardziej manier (czy raczej ich braku), jako żywo przypominał nieułożonego, tępego jak odwrotna strona siekiery, skokszonego do dobrych stu pięćdziesięciu kilo, kundla. Na moje nieszczęście na tyle ważnego w stadnej hierarchii, czego nigdy nie byłem w stanie pojąć, że mogłem sobie co najwyżej pomarzyć o wciśnięciu gazu do dechy. O bardziej drastycznych rozwiązaniach nie wspominając.
    
    Korzystając z okazji, po raz kolejny włączyłem milczące jak zaklęte radio, starając się złapać jakąś stację, która może powiedziałaby nam chociaż mniej więcej gdzie byliśmy. Miałem już zrezygnować, gdy ...
    ... znienacka, wśród bezładnych, przerywanych piskami trzasków, usłyszałem słowa tak czyste, jakby śpiewano mi je wprost do ucha:
    
    Hej, przecież ja to znałem! Ale jakim cudem, czy w tym przypadku raczej odgórnym zarządzaniem samego władcy piekielnych czeluści, nagle w eterze pojawiło się zawodzenie opętanej bękarcicy
    
    i
    
    ?! Kto poza podobnymi mnie, jakże nielicznymi amatorami, słuchał kapel grających muzykę sięgającą swymi mrocznymi korzeniami dobre pół wieku wstecz? Nie wspominając o treści, niemalże idealnie opisującej me obecne położenie.
    
    Dalsze rozważanie owego osobliwego problemu przerwało mi gwizdnięcie Pitbula, machającego chaotycznie to w moją stronę, to gdzieś w kierunku… I wówczas ją zobaczyłem. Zgarbioną, zmaterializowaną znikąd sylwetkę, drepczącą powolutku pośrodku drogi. Wyskoczyłem z auta i, by nie spłoszyć naszej jakże oczekiwanej wybawicielki, zawołałem już z daleka:
    
    – Przepraszam! Zgubiliśmy się i szukamy głównej… – nie widząc żadnej reakcji, powtórzyłem. Mając nadzieję, że tym razem użyję właściwego języka. –
    
    I zamarłem. Nawet z odległości zauważyłem puste, niewidzące oczy, przysłonięte nasuniętą nisko na czoło chustą, wyszywaną w wielokolorowe, nieco już spłowiałe motyle. Jakby całkowicie ignorując moja obecność, postać kroczyła dalej, więc nie widząc innego wyjścia, wyciągnąłem rękę w jej kierunku i…
    
    – Stój!
    
    Obróciłem się błyskawicznie, odruchowo kierując dłoń ku skrytej pod kurtką kaburze.
    
    Zamrugałem parę razy, ale widok nie znikał. Na ...
«1234...20»