1. W cieniu celibatu V.


    Data: 19.04.2020, Kategorie: Fantazja Autor: Chudy-Literat

    ... pewnikiem źle skończą.
    
    Młodzian wiedział także i o tym…
    
    Tak też się stało. Młodzieniec jeszcze przed pójściem na spoczynek spisał akty oskarżenia, odnotował posiadane dowody. Wiedział dobrze, że akt taki nie miałby żadnej mocy prawnej bez podpisu jego oraz starszego mnicha. Gdy wszystko było dopełnione a słońce już widniało nad polami Issel ruszył chwiejnym krokiem do pokoju Gotfryda. Drzwi puściły pod jego naporem, mnich spał w najlepsze. Nie chcąc budzić przełożonego Raul położył papiery na jego stole i udał się sam na spoczynek.
    
    W międzyczasie za stajnią należącą do ojca Ines odbyło się spotkanie dziewcząt. Świt z wolna przeganiał mroki nocy, musiały się dziewki spieszyć by nie zostać przez kogoś zdybane. Stajnia jednakże zdawała się być dobra kryjówką.
    
    - Jak się sprawiłam? Mnie też stąd odeśle? – zapytała cichutko ciemnowłosa Ines.
    
    - Świetnie poszło, naprawdę świetnie. Z odesłaniem mówiła ci jak musi być.
    
    - Ale ja tak chyba nie chcę…- rzekła z niepewnością
    
    - Oj przestań – zbeształa ja Aline – raz nie zaszkodzi. Cóż to w końcu znaczy. Raz się przemęczysz a później.. w zakonie to może nas czytać nawet nauczą…
    
    - Abo i nie. A może będziemy tam jako te parobki zasuwały? Abo gorzej!
    
    - Co ma być gorzej? Bez przesady, zakon nie zmusi cię do dawania nikomu.
    
    - A jeśli będę chciała?
    
    - To łatwiej dać chcąc w milczeniu, niż dawać nie chcąc w świetle małżeństwa. Z resztą nie o tem mówić miałyśmy. Poszło ci świetnie. Księżykowi na pewno się podobało. Nie ...
    ... wiedział na co ma bardziej patrzeć, na mnie nagą czy na ciebie przyodzianą – zaśmiała się przy tym lekko a Ines cicho zafturowała.
    
    Nic tak bardziej nie syci próżności niewiasty jak zwiedziony chłopiec bądź mąż. Księżyk minę miał nietęgą więc obie wiedziały, że były tu na pozycji wygranej. Smak takiego zwycięstwa szybko przygasał gdy w perspektywie pojawiał się ojciec Gotfryd…
    
    - Sumując, nie jest taki brzydki, może troszkę niedelikatny i sękaty, ale przy tym postawny, ma krzepę jak na leciwego – próbowała zachwalać Aline.
    
    - Tak, pewnie śmierdzi jak każdy starzec.
    
    - Nie jest aż tak stary. Sam chodzi, nie potrzeba mu kijka, ma siłę w ręku i… - zawahała się na moment – ma duuużego.
    
    - No wiesz co!? – pisnęła Ines – co mnie to obchodzi! Mówisz jakby ci się z nim podobało.
    
    - No bo nie było źle, poza tym jak masz w perspektywie lepsze życie, to co ci szkodzi. - odrzekła spokojnie Aline.
    
    - No nie wiem.. tak nie powinno być.
    
    - Wiem. Nie powinno też być tak, że źle mnie traktują tylko dlatego, że parę razy.. poza tym wydadzą nas za mąż, niebawem. Za kogo? Może którejś przypadnie Rupert? Może Henri? Im wszystkim tylko picie karty i robota w głowie. Będziemy służyły im w łożnicach jak przyjdą pijani z gospody. A nie wolno przeciech odmówić… Tak powinno być? Ja wolę spróbować zakonu, nawet jeśli przymusza mnie do ślubów.
    
    - Ale on jest stary… - rzekła z żalem Ines.
    
    - Ale to tylko raz. Dasz mu szczęście na chwile a on ci szanse na szczęście do końca życia. Poza ...
«1234...9»