1. W cieniu celibatu V.


    Data: 19.04.2020, Kategorie: Fantazja Autor: Chudy-Literat

    Po zaszłościach tej nocy, z niejakim trudem Gotfryd z Paryża zdołał doprowadzić się do porządku i udać ponownie do kwaterki młodego mnicha. Za oknami drewnianego przybytku Louisa i Grace delikatnie rysował się świt. Blady poranek nieco przypominał Gotfrydowi, który niegdyś , za młodu jeszcze, studiował poezję kolor skóry Aline w którym tak się rozsmakował.
    
    - Czyliż poezja nie jest najcudowniejszą rzeczą na świecie? Zwłaszcza ta sławiąca wdzięki kobiet. Takich tytułów jednakże wiele nie ma… - myślał przypominając sobie krągłości literackich Henriett i Ann. – Jakimże głupcem byłbym, gdybym jedynie o tym czytał?
    
    Podobnie blady zdał mu się także Raul z Tuluzy. Siedział w bezruchu wpatrując się w podłogę. Ta wciąż zmoczona była brudem i wodą ociekłą z poszarpanego odzienia Aline. Nawet nie zareagował na wejście starszego mnicha. Był jakby zahipnotyzowany. Błędnie owo zamyślenie ocenił Gotfryd, Był pewien, że w głowie młodzieńca płonie żądza. Chciał by jego umysł dokonywał projekcji tego co potrafi zrobić Aline, by owa udająca cnotliwą dziewkę parafianka zamieniała mu się w myśli w wyuzdaną nałożnicę samego diabła. Chwilę stał, w końcu wedle swojego przyzwyczajenia wydarł młodzieńca z zamyślenia silnym ciosem sękatej dłoni w policzek.
    
    - I ty składałeś śluby? W myślach hańbisz jej ciało i swoje za razem! – rzucił z udawana odrazą
    
    - Nie prawda! – uniósł się młodzieniec czym niemało zdziwił starszego – w myślach pokutuje, błagam o przebaczenie mimo, że nic nie ...
    ... uczyniłem! Powinieneś tu zostać ze mną, strzec! Taka była twoja rola!
    
    - Jak śmiesz, szczeniaku – wycedził Gotfryd – podniósł rękę do kolejnego ciosu ale tym razem napotkał pewne siebie spojrzenie młodzieńca, zawahał się, opuścił dłoń. – Siadaj, pomówmy.
    
    - O czym? Zostawiłeś mnie tu, ojcze, samego, z nią. Jestem mężczyzną, ją winno się wysłać do klasztorów żeńskich i tam winna być przesłuchiwana. – rzekł już stonowanie, niemniej dumny z tego, że wyraźnie zaznaczył granicę.
    
    - Tak, masz rację. Wtedy jednak, dowodów byś nie miał. Aline z racji na swoją reputacje uznano by winną i w najgorszym wypadku przymuszono do małżeństwa z … jak on tam miał?
    
    - Rupert, ojcze.
    
    - No właśnie, z nim. Byłbyś zadowolony? Może jednak warto zmierzyć się ze swoją mroczna stroną by dowieść sprawiedliwości? – na twarzy Gotfryda zagościł uśmiech.
    
    Dłuższą chwilę Raul myślał nad odpowiedzią. Nie chciał przyznać przed sobą, a tym bardziej przed ojcem Gotfrydem, że za każdym razem, gdy zaczynają mówić po kilku chwilach już czuje się jak dziecko we mgle. Głupio było mu znowu przyznać starszemu rację, zwłaszcza, że w głębi siebie uważał się za zdradzonego, opuszczonego.
    
    - Racja – rzekł w końcu – trzeba walczyć ze słabościami.
    
    - Właśnie. Teraz masz dowody, ciężko zdobyte dowody. Spisz je. Na ich podstawie wystosuj dziś jeszcze odpowiednie pismo, każ chłopaka aresztować. Niech ślą go do Tuluzy na sądy. Nie zapomnij wpisać tam także listów polecających dla obu dziewcząt – jeśli je tu zostawimy ...
«1234...9»