1. Nie moja studniówka cz5


    Data: 29.07.2019, Kategorie: Trans Tabu, Fetysz Autor: K0oma

    ... momentem, który nie blokował widoku przed wścibskimi było wycięcie na bramkę. Była ona barierą, po której przekroczeniu przechodziło się na chodniczek ułożony z szarych i piaskowych kamiennych sześcianów. Dom był duży, dominował biały kolor fasady przerywany przez gołe ciemne drewniane belki. Żeby dostać się do środka trzeba było najpierw wejść na taras zrobiony z tego samego konstrukcyjnego drewna. Przed głównymi drzwiami stała moja wychowawczyni. Czterdziestoletnia mężatka pracująca w szkole jako polonistka oraz piastująca posadę wicedyrektora. Rzadko się denerwowała a nasze relacje były neutralne.
    
    - Anetko! Witaj! - powiedziała głośno moja mama, idąc po kolorowym chodniku
    
    - Dzień dobry Magdaleno. Zapraszam do środka.
    
    Weszliśmy do ciemnego przedpokoju. Pomieszczenie, jak i dalsze ściany były koloru pomarańczowego. Już od drzwi można było poczuć, że jest to dom porządnych ludzi. Z pokoju wyglądały zabytkowe meble, których spokój zakłócało tykanie dużego zegara z wahadłem. Posadzką był kremowy gładki kamień komponujący się ze ścianami. Naprzeciw nas stanęła drobna kobieta zawinięta w rozciągnięte wełniane okrycie. Najbardziej charakterystyczną rzeczą była prawa ręka wisząca na biało niebieskim temblaku.
    
    - Rozbierzcie się, proszę.
    
    - Nie nie, ja tylko chciałam odstawić Lenkę i muszę zmykać.
    
    - Rozumiem, co do rozliczenia to się jeszcze skontaktujemy czy to będzie jednorazowe, czy w formie abonamentu.
    
    - Nie ma sprawy, mam nadzieję, że będziesz zadowolona. ...
    ... Teraz zmykam buziaczki.
    
    Ciężkie drzwi zamknęły się za mamą. Stałem naprzeciw mojej wychowawczyni i nie wiedziałem co zrobić. Postanowiłem przerwać ciszę i zacząłem się rozbierać. Zdjąłem płaszcz i zabierając się za buty zostałem zatrzymany.
    
    - Nie nie, buty zostaw ładne są. - powiedziała z uśmiechem - Zapraszam do kuchni.
    
    Stukaniem obcasów ruszyłem za kobietą. Parę kroków prosto oraz skręcenie w prawo sprawiło, że znaleźliśmy się w kuchni. Znowu ciemne drewno i antyczne szafki. Z monotonii kolorów wybijała się tylko wysoka szara lodówka, zlew i czarna płyta indukcyjna.
    
    - Cóż Leno jak widzisz nie jestem w stanie zrobić za dużo w domu sama a sylwester tuż tuż dlatego jesteś mi potrzebna.
    
    - Rozumiem proszę Pani
    
    - Tak patrząc na Ciebie podoba mi się ta zmiana. Z dobrych wiadomości nie musisz się przejmować szkołą.
    
    - Jak mam to rozumieć?
    
    - Wiesz... Pewien Paweł miał paskudny wypadek w górach. Liczne złamania co skutkuje długą rehabilitacja i niemożnością chodzenia do szkoły. A chyba ty jesteś nowa w mieście i musisz znaleźć sobie szkołę dlatego jako wicedyrektor zadbam o to byś mogła od początku d**giego semestru chodzić do nas.
    
    - Coo!? Jak to miałem wypadek. To nie źle sobie to ukartowałyście moim kosztem. Zobaczysz ludzie się nie dadzą na to nabrać! Haa! I co wtedy?! - moje pokrzykiwania przerwał lekki, ale dosadny liść w twarz.
    
    - Po pierwsze nie podnoś na mnie głosu. Po d**gie jestem wicedyrektorem więc prawo to ja a po trzecie... Ludzie nie dadzą się ...