1. Fotograf cz2


    Data: 03.07.2022, Kategorie: Romantyczne Autor: Szary

    ... dogadamy.
    
    Facet chwilę mierzył mnie wzrokiem, być może kalkulując jak cała sytuacja może się dla niego skończyć. W końcu pogrzebał w kieszeni i wyciągnął z niej wyglądający dosyć zabytkowo podłużny, płaski kluczyk, taki z “motylkiem” na końcu.
    
    Masz. To jest klucz do całej oficyny, reszta drzwi za tymi będzie otwarta. Zamknijcie tylko za sobą. I ani słowa o jakimkolwiek zwiedzaniu, jasne? Klucz zostawcie w donicy na parterze, tej pełnej świecących, plastikowych kamieni.Oczywiście. Powodzenia w łapaniu tych, no, hultajów! - powiedziała Ana, a ja nie wytrzymałem i parsknąłem pod nosem, próbując bezskutecznie obrócić to w kichnięcie.
    
    Kelner zabrał rudą pod ramię, a my zostaliśmy patrząc na siebie w półmroku. Blondynka uśmiechnęła się do mnie i skinęła na korytarz z którego przyszli.
    
    Wyposażony w klucz ruszyłem przodem, szybko stając przed wysokimi drzwiami, obitymi zielonym, pikowanym skajem. Dziurek na klucze było z siedem, ale po kształcie wyszło że nasz pasuje tylko do jednych.
    
    Otworzyłem, by znaleźć się w kolejnym długim korytarzu, z którego wzdłuż prawej ściany bylo kilka kolejnych, zamkniętych skrzyde drzwiowychł. Za dwoma pierwszymi były składowiska nieprawdopodobnie obskurnych, zniszczonych mebli. Przeglądaliśmy je razem, w ciszy obserwując niesamowite artefakty dawniejszych czasów i gestami pokazując sobie co ciekawsze eksponaty. Zwalone na kupę leżały tam stare kanapy, stoły, krzesełka z podłokietnikami i bez, taborety, pufy, rozczłonkowane tapczany. Te, ...
    ... które nie były nakryte prześcieradłami pokazywały przekrój przez ostatnie 50-70 lat mebli dostępnych w Polsce. Zdecydowana większość była doszczętnie zrujnowana i zupełnie niewarta poświęcania uwagi. Anie udało się wypatrzeć zupełnie ześniadziałą, niezwykle bogato zdobioną blaszaną tacę, być może nawet posrebrzoną sądząc po specyficznym zbrązowieniu. Z uśmiechem i palcem na ustach wzięła ją pod pachę i wymaszerowała z pokoju.
    
    Dotarliśmy do ostatniego pomieszczenia w korytarzu w korytarzu, które okazało się być poszukiwaną przez nas łazienką. Podobnie jak w poprzednich pokojach, zaraz za drzwiami znajdował się czarny obrotowy włącznik na wysokości głowy, od którego biegł gruby czarny przewód w kierunku sufitu.
    
    Pomieszczenie było zupełnie wyrwane z innej epoki. Wszystkie ściany, niemal do samego wysokiego na dobrze ponad 3 metry sufitu, były wyłożone białymi płytkami które prawie nie miały fug, ani tzw.faz,ściętych krawędzi. Wyglądały jak duży kawałek błyszczącej glazury nacięty nożykiem w regularną mijankę na długość dłoni. Wypukle narożniki przy WC miały specjalne płytki z łukowym zakończeniem, które zachodziło naprzemiennie raz z jednej, raz z drugiej strony.
    
    Podobnie misternie układaną ceramiką wykończone było całe okno, w tym również niski, za to bardzo głęboki parapet.
    
    Blisko okna stała stara wanna, w całości ceramiczna jak wielka, glazurowana donica, stojąca na błyszczących porcelanowo lwich łapach.
    
    W czasie kiedy ja zachwycałem się przedwojennym kunsztem ...
«1234...8»