1. Moja wygrana


    Data: 05.06.2022, Kategorie: Zdrada zakład, sexual fiction, Autor: darjim

    ... sromowe.
    
    Całowaliśmy się. Rozkosz otaczała nas swą aurą jak ciepły koc.
    
    Dawno nie czułem się tak wspaniale. Było mi dobrze. Bardzo dobrze.
    
    Nic innego się nie liczyło...
    
    O tak, tak, cudownie jest, cudownie, cudownie...
    
    Otwierałem powoli oczy. Ekstaza i błogostan trwały nadal chociaż mlecznobiała niezidentyfikowana przestrzeń ustąpiła a na jej miejscu pojawiły się znane sprzęty mojej sypialni zatopione w dyskretnym mroku zbliżającej się nocy.
    
    Agata nachylona nade mną ssała delikatnie mojego penisa. Otaczała go szczelnie językiem i wnętrzem ust. Nie wykonywała żadnego ruchu. Penis wypełniał ją całkowicie.
    
    Spojrzałem nieco przytomniej. Wyczuła to, przerwała i spojrzała na mnie.
    
    - Obudziłam cię? - spytała z uśmiechem.
    
    Była niestrudzona.
    
    Przez cały ten czas pieściliśmy się niestrudzenie z dwoma krótkimi przerwami, gdy już się sobą nasyciliśmy. To był niezły mały maratonik. Zapowiadał się trzeci etap.
    
    Dyskretnie rzuciłem wzrokiem na elektroniczny zegar. Było ledwo po godzinie 23-ej.
    
    Niezły wynik - przyznałem w duchu.
    
    - Cały czas wydaje mi się, że śpię i wcale się nie obudziłem
    
    - Jestem realna
    
    - Wiem..
    
    ... i tego się boję - ...
    ... dodałem w myślach.
    
    Agata dosiadła mnie jak ogiera i ujeżdżała. Najpierw wolno, bardzo wolno. Pochyliła się a ja wpiłem wargi w jej duże piersi. Ssałem je a w myśli dziękowałem Bogu, że jestem ssakiem.
    
    Agata przyspieszała. Przytrzymywałem ją w biodrach. To już był pełen galop. Jej cycki podskakiwały w górę za każdym razem. Gapiłem się zafascynowany na to ich szaleństwo. Przeniosłem wzrok niżej. Mój penis zagłębiał się cały, aż po jądra w jej cipcię, by po chwili wysunąć się i znów zagłębić. I znów i znów...
    
    ***
    
    Ranek nadszedł nieoczekiwanie i zbyt szybko. Noc ustępowała z każdą kolejną minutą...
    
    Agata spała z policzkiem na moim torsie. Ja wpatrywałem się tępo w biel sufitu. Setki myśli przelatywały przez moją biedną głowę.
    
    Zastanawiałem się co będzie jutro, co pojutrze, jak spojrzę w oczy Jackowi a jak w sobie przed lustrem.
    
    Kłębiło się wszystko we mnie jak w garncu.
    
    Kuźwa, czy ja zawsze muszę się pakować w takie sytuacje?
    
    Czy nie mogę normalnie pójść z dziewczyną do łóżka a potem rano obudzić się bez żadnych rozterek lub głupich myśli.
    
    Ale w sumie nie miałem żadnego kaca moralnego.
    
    Nigdy też nie wygrałem tak wartościowej nagrody. 
«1234»