1. Obietnica ognia (Sługa płomieni 3)


    Data: 18.05.2019, Autor: nefer

    Jej Cesarska Wysokość, Najjaśniejsza Damarena, Pani Połowy Świata znała się na sztuce składania darów. Przekonał się o tym po raz pierwszy już w komnacie audiencjonalnej, gdy ambasador bazylissy polecił otworzyć okutą skrzynię i ukazał wypełniające ją księgi.
    
    - To osobisty prezent Najdostojniejszej Cesarzowej dla Waszej Książęcej Wysokości!
    
    Poseł skłonił się lekko. Nazywał się Demetriusz i nosił trudny do zapamiętania oraz wymówienia tytuł, określający jego wysoką rangę na dworze w Chrysopolis. Przystojny mężczyzna w zaawansowanym wieku średnim, sprawiał wrażenie szczerego i życzliwego, niewątpliwie musiał być jednak wytrawnym dyplomatą oraz mistrzem wszelakiej intrygi. W przeciwnym razie ani nie powierzono by mu obecnej misji, ani też nie utrzymałby się na słynącym z wyrafinowanych rozgrywek dworze cesarskim. Co do samej bazylissy Damareny i jej daru, to jego własne zamiłowanie do ksiąg, uważane często za niewczesne oraz nieodpowiednie dla władcy, księcia i rycerza, nie stanowiło żadnej szczególnej tajemnicy. Mogła dowiedzieć się o tym bez trudu. Drugi dowód przenikliwości Władczyni Połowy Świata przy dobieraniu prezentów otrzymał w chwili, gdy wieczorem przeglądał otrzymane księgi w prywatnej bibliotece.
    
    - Spójrz – powiedział do towarzyszącej mu pani Rianny. - To kopie ale chyba i oryginały dzieł ze zbiorów cesarskich. Większość z nich traktuje o dziejach dawnych władców, z czasów gdy cały świat miał jeszcze tylko jednego pana. U nas nigdzie teraz takich nie ...
    ... znajdziesz. I nic dziwnego, to jednak ona włada tą bogatszą, bardziej cywilizowaną połową.
    
    - Za to u nas rodzą się dzielniejsi wojownicy i dopiero zobaczymy, która połowa świata okaże się tą lepszą!
    
    Księżna posiadła wprawdzie sztukę odczytywania liter ale nigdy nie darzyła ksiąg szczególnym zainteresowaniem. On sam przeciwnie, cenił zwłaszcza traktaty historyczne. O tym jednak wiedzieli już nie wszyscy.
    
    - Aby zwyciężyć nie zawsze wystarczą miecze czy włócznie. W Chrysopolis znają różne niepojęte dla nas sposoby prowadzenia walki. Wielu uważa je nawet za zrodzone z magii. Ja sądzę inaczej, ale nie zdołałem dotąd przeniknąć ich tajemnicy. O zobacz... Tu jest coś jeszcze... To niedawno skopiowany kodeks... Zawiera wyciągnięte z różnych traktatów opisy użycia przez żołnierzy cesarskich płomieni, których nie sposób ugasić. Często rzucają taki ogień na okręty przeciwnika podczas bitew toczonych na wodzie, ale jest groźny także na murach, w razie oblężenia. Prawda, w zwykłej potyczce na lądzie przydaje się mniej.
    
    - Na szczęście, to właśnie tam decydują się losy wojen. Liczą się dobra stal w dłoni, dzielny koń pod siodłem i odważne serce, a nie jakieś tam płomienie, których nie można jakoby ugasić.
    
    Pokręcił głową, nie podjął jednak dyskusji.
    
    - Ale skąd ona wiedziała o tym, że szczególnie interesuję się ogniem? I tutaj znajduję jeszcze różne przypuszczenia dotyczące sposobu przygotowywania tej mikstury, która płonie w sposób nie dający się poskromić. Wszystkie zaczerpnięte ...
«1234...24»