Marta i natarczywy biznesmen
Data: 18.04.2022,
Kategorie:
nauczycielka,
pończochy,
biznesmen,
Podglądanie
Autor: historyczka
... polecenia!
Jego uśmiech był tyleż szeroki, co szczery.
- Ochh... Jakież to jeszcze wydawałby mi pan polecenia? - dopytywałam kokieteryjnie.
- Hmm... Myślę, że byłoby ich wiele... bo, nawet pani sobie nie wyobraża, jak bardzo jestem pomysłowy w takich kwestiach - nie przestawał szczerzyć zębów - ale na przykład chciałbym, żeby nosiła pani pończochy ze szwem. Takie klasyczne. Bardzo je lubię.
- Widzę, że nie dość, że ma pan wyrafinowane gusta, to jeszcze zna się pan dobrze na damskiej garderobie intymnej... - chciałam, żeby to zabrzmiało z pozoru jak przytyk, a tak na prawdę było pochwałą dla niego.
- Hmm... czy znam się? Lubię gdy kobiety noszą pończochy... A właśnie? Pani je nosi?
Jest dobry w zagęszczaniu atmosfery - pomyślałam. Nie ma powodu się migać od odpowiedzi, a z drugiej strony stawia mnie w sytuacji, że muszę mu wyjawiać sekrety mojego ubioru...
- No proszę... chce pan, żebym panu zdradzała moje kobiece sekrety intymne...? Co mam pod spódnicą...?
Nie myliłam się, że moje słowa: "co mam pod spódnicą" - zadziałają na niego szczególnie.
- Chcę! - zaśmiał się - Koniecznie!
- Ach! Odważny z pana mężczyzna... No cóż, skoro tak... to dobrze...przyznam się. Lubię nosić pończochy... - wypowiadając to zawstydziłam się, ale jednocześnie sprawiło mi to dużą frajdę, że mówię o tak intymnych sprawach.
- Hmm... No dobrze... To miłe, że zdradza pani swoje tajemnice... a czy teraz też ma pani na sobie pończochy?
"A to drań! Idzie za ciosem! ...
... Ależ ja lubię takich!"
- No cóż... pan mnie zawstydza... no ale dobrze, skoro już panu zaczęłam zdradzać moje sekrety... więc... mam na sobie pończochy...
- Mmm! To ja teraz o niczym innym nie będę myślał, jak tylko o tym, co ma pani pod tą spódniczką... - ostatnią część zdania wypowiedział wolniej i niższym tonem.
Zarumieniłam się z powodu dwuznaczności ostatnich słów. "Pod spódniczką" - oznaczało pończochy, a mogło oznaczać znacznie więcej...
A młodego prezesa jakby podnieciło moje zaczerwienienie. I brnął dalej.
- Taka elegancka kobieta, wytwornie nosząca pończochy, zapewne musi lubić elegancką bieliznę. Nieprawdaż?
"Łajdak! Ale trafił w punkt! I co ja mam teraz powiedzieć?"
- I co ja mam panu powiedzieć...?
- Prawdę! Szczerą prawdę, że na przykład ceni pani sobie koronkową bieliznę!
- Widzę, że ja właściwie nic nie muszę dodawać... Sam pan wszystko wie...
- Ależ nie wiem. To pani musi mi powiedzieć.
- Wcale nie muszę... Panie prezesie, ta rozmowa zmierza na niepożądane obszary...
- Hmm... Jak pani sobie życzy... - pochmurnie, bez cienia uśmiechu, wręcz urzędowo odpowiedział mężczyzna.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie mogę go zniechęcać, bo przecież zabiegam o jego kasę.
Uśmiechnęłam się.
- No dobrze... noszę koronkową bieliznę...
Sprawiało mi sporą przyjemność zdradzanie intymnych sekretów, tak samo jak to, że mu się spodobałam. Wiele kobiet marzyłoby o tym, żeby zwrócił na nie uwagę taki bogaty, przystojny i energiczny ...