1. Nowa rodzina Moniki


    Data: 06.12.2021, Kategorie: ostrzeżenie, Incest Mamuśki delikatnie, Autor: latarnia_morska

    ... wyjrzało słońce, oświetlając matkę i syna wtulonych w siebie przy świeżym grobie, jakby chciało ogrzać, dać nadzieję dwóm pogrążonym w smutku duszom.
    
    PIęTNAŚCIE LAT PÓ¬NIEJ
    
    CZWARTEK, RANO
    
    Poranne, wiosenne słońce oświetlało dachy miasteczka. Monika krzątała się w kuchni. Pomimo zbliżających się czterdziestych urodzin wyglądała nadal młodo i ponętnie. Jej długie kasztanowe włosy, sięgające do połowy pleców, zgrabna szczupła sylwetka i duże, jędrne piersi sprawiały, że większość mężczyzn w miasteczku spoglądała na nią z pożądaniem. Przez ostatnie kilkanaście lat miała zresztą wiele propozycji, zarówno ze strony kolegów i klientów banku, w którym pracowała, jak i samotnych znajomych. Odrzucała je wszystkie, nie wiążąc się z nikim, poświęcając cały wolny czas na dom i wychowywanie Piotra. Wreszcie większość jej znajomych zrozumiała, iż kobieta nie chce żadnego nowego mężczyzny i propozycje ustały. Czasem tylko jakiś nowy klient, zachwycony jej urodą proponował kawę lub spotkanie po pracy, jednak konkretna, często złośliwa odprawa ze strony Moniki powodowała, że rezygnował z dalszych prób flirtu.
    
    Nie znaczy to, że kobieta stała się całkowicie aseksualna, zimna jak lód. Wciąż w sercu nosiła Marka, wciąż pamiętała jego czuły dotyk, ręce błądzące po jej nagim ciele, delikatnie pieszczące jej piersi, brzuch, wzgórek łonowy. Pamiętała język ukochanego, dotykający z czułością jej muszelki, zanurzający się pomiędzy wargi, usta ssące nabrzmiałą łechtaczkę. Pamiętała penisa, ...
    ... idealnie dopasowującego się do jej wnętrza, czuła go nieomal fizycznie... Była kobietą, jej pragnienia były tak realne, chciała poczuć to znów...
    
    Zawsze po takich wspomnieniach robiła się mokra, rozpalona. Wówczas, wieczorem, aby jej syn nie widział, masturbowała się w swoim pokoju, wyobrażając sobie członek Marka wchodzący głęboko w jej pochwę, poruszający się w jej wilgotnym wnętrzu, docierający do jej macicy, a potem tryskający w nią, wypełniający ją nasieniem po brzegi...
    
    Zawsze jednak, po chwili szczytu i rozkoszy uświadamiała sobie, że to już było, że to przeszłość, która nieodwracalnie minęła, pozostając na cmentarzu odwiedzanym przez nią przynajmniej raz w miesiącu.
    
    Teraz liczył się dla niej tylko syn, dziewiętnastoletni Piotr, coraz bardziej podobny, w miarę upływu lat, do swojego ojca. To jemu, teraz już, za miesiąc, maturzyście, poświęcała cały swój czas i całą swoją miłość. Miłość matki...
    
    Rozmyślania Moniki przerwało trzaśnięcie drzwi w pokoju syna i szybkie kroki na schodach.
    
    - Mamo, wychodzę do szkoły! - usłyszała.
    
    Zostawiła swoją pracę w kuchni i szybko weszła do przedpokoju. Piotr właśnie sznurował buty.
    
    - O której dzisiaj wrócisz?
    
    - Mam nadzieję, że nie za późno. Obiecywałaś dziś na kolację łososia, a wiesz jak go lubię. Postaram się być przed wieczorem. Po szkole skoczę tylko na kółko dziennikarskie i wracam do domu - Piotr podniósł się i z uśmiechem spojrzał na Monikę.
    
    "Boże, jaki on jest podobny do Marka" - pomyślała kobieta.
    
    - ...
«1234...22»