1. Nowa rodzina Moniki


    Data: 06.12.2021, Kategorie: ostrzeżenie, Incest Mamuśki delikatnie, Autor: latarnia_morska

    PROLOG
    
    Porywiste podmuchy wiatru poruszały nagimi, obdartymi z liści konarami, drobny listopadowy deszcz nieprzyjemnie, z ukosa, zacinał w twarze. Wyglądało tak, jakby sama przyroda dostosowała się do nastroju żałobników zgromadzonych na małym podmiejskim cmentarzu. Stojąca przy grobie Monika czuła, że jej serce za chwilę wyrwie się z piersi, że rozedrze się na miliony kawałków. Przez łzy widziała urnę, niewielkie pudełeczko, w którym ukryto wszystko to, co było dla niej najcenniejsze - jej Marka, jej ukochanego. Rozpacz rozrywała jej piersi. Niespełna sześć lat temu pochowała rodziców, a teraz jeszcze to. Ten straszliwy wypadek samochodowy, w którym odszedł jedyny mężczyzna jej życia. Tak, teraz została kompletnie sama... Bez żadnej rodziny... Zgromadzeni na cmentarzu byli jedynie znajomymi, kolegami jej, Marka... Płakała...
    
    - Mamo... - usłyszała jak przez mgłę - Mamo nie płacz...
    
    Ktoś tu jest obok niej? Ktoś ją woła?
    
    Powoli wracała z krainy rozpaczy do rzeczywistości. Poczuła delikatne szarpnięcie za rękę.
    
    - Mamo... proszę...
    
    Obok niej stał mały, czteroletni chłopiec. Jej syn... Jej i Marka syn...
    
    - Piotruś... Piotrusiu... - głos jej uwiązł w gardle.
    
    - Mamo... Jestem przy Tobie - chłopiec wpatrywał się w Monikę wielkimi oczami, pełnymi łez.
    
    Kobieta spojrzała na chłopca zamglonymi oczyma. Rozejrzała się wokół, po twarzach ludzi, tak jej obcych, stojących obok niej, spojrzała dalej, nad murem cmentarza, położonego na wzniesieniu. W oddali widać ...
    ... było domy miasteczka, strzelistą wieżę kościoła, most na rzece spływającej wartko z widocznych jeszcze dalej, teraz zamglonych gór.
    
    "Nasze miejsce na ziemi" - pomyślała.
    
    Tak mówił Marek, kiedy niespełna pięć lat temu przyjechali do tego miasteczka. Uciekali wówczas z dużego miasta będącego ich domem, zostawili za sobą przeszłość, aby wreszcie BYć RAZEM. Nosiła wówczas pod sercem Piotrusia, jej przyszłość rysowała się cudownie. Zachwycały ją góry, łagodne szczyty, przypominające Markowi kobiece piersi, jej piersi... Zachwycała ją rzeka, płynąca wartko z gór przez miasteczko... Zachwycało ją powietrze, czyste i rześkie, zupełnie inne od tego, które znała z miasta... A teraz...
    
    - Mamo... - usłyszała ponownie.
    
    Odetchnęła głęboko. Nie Marek nie umarł. Wciąż żyje. Jego cząstka stoi tu obok niej, trzyma ją za rękę. Ich syn... Zrodzony z miłości...
    
    W tym momencie wiedziała już, że ma dla kogo żyć. Wiedziała, że od tej pory nie istnieją dla niej żadni inni mężczyźni. Będzie nosiła w sercu Marka, a całym jej życiem stanie się Piotruś, ich dziecko, cząstka jej ukochanego...
    
    Odwróciła się do syna. Uśmiechnęła się przez łzy.
    
    - Już dobrze synku - powiedziała - Mama już nie płacze. Od teraz będziemy razem. Mama nigdy Cię nie zostawi.
    
    Przytuliła dziecko, kładąc dłonie na jego ciemnych włosach, tak podobnych do włosów Marka. Chłopiec objął ją z całej siły.
    
    - Będziesz ze mną Mamo?
    
    - Będę... Będę z Tobą zawsze syneczku...
    
    Deszcz prawie zupełnie ustał, a zza chmur ...
«1234...22»