1. Drzewo. Marta i podglądacz


    Data: 02.12.2021, Autor: Historyczka

    ... sobie! Celowo zaczęłam się przebierać. Zdjęłam bluzkę i długo zastanawiałam się co założyć. Przez ten czas paradowałam w ślicznym, koronkowym staniku. A popatrz sobie gówniarzu do woli. Pewnie w życiu nie miałeś takiego widoku! Celowo przybierałam różne pozy, żeby mógł dobrze przyjrzeć się piersiom. W końcu ubrałam bluzeczkę. Ale przecież koniecznie było trzeba zmienić również spódniczkę! Zsuwałam ją powoli, jak na striptizie. Pewnie musiał mieć ciasno w spodniach. Mógł podziwiać pupę w stringach: biel pośladków kontrastującą z czernią wrzynających się w nie skąpych majtek musiała przykuwać uwagę.
    
    Minęło sporo czasu – przeczytałam książkę, zjadłam kolację – a on ciągle tkwił na drzewie! Niestrudzony chłopak! Chyba należy mu się jakaś nagroda? Celowo, tym razem, nie zgasiłam światła przed rozebraniem się. Takie widoki spowodują, że spadnie z drzewa! – pomyślałam przewrotnie. Zdjęłam bluzeczkę i na jego oczach zaczęłam rozpinać stanik. Droczyłam się. Rozpięłam haftki, ale nie zsuwałam biustonosza – udawałam, że coś przykuło moją uwagę w telewizorze. Ależ gówniarza musiało skręcać! Już się witał z gąską! Oto rozpięłam przed nim stanik – a on nie może zobaczyć moich piersi, bo stoję i czekam. Wreszcie zdjęłam, ale nie miałam tyle odwagi, żeby pokazać nagi biust – odkręciłam się plecami. Bez wątpienia wyobraźnia zadziałała zapewne nie gorzej, niż gdyby zobaczył gołe cycki. Założyłam koszulkę nocną i kontynuowałam spektakl striptizowy. Zdjęłam spódniczkę, a zaraz potem ...
    ... majteczki – zrobiłam to tak, żeby chłopiec widział dokładnie jak zsuwam z siebie stringi. Koszulka nocna zrobiła jednak swoje, nie zobaczył tego, co mam pod spódniczką. Na koniec zostawiłam najlepsze, coś, co musi działać na facetów: powolutku ściągałam pończochy. Robiłam to z namaszczeniem, jakby naprawdę miał miejsce striptiz. Najpierw jedną – zadarłam przy tym wysoko nogę do góry – potem drugą. Nie miałam wątpliwości co dzieje się w spodniach młodziaka.
    
    ***
    
    Kolejnego dnia po powrocie z pracy, jeszcze nie wypakowawszy zakupów, z biciem serca, sprawdziłam czy na drzewie tkwi mój wielbiciel. Nie pomyliłam się. Obserwator pełnił straż na posterunku. Tym razem pragnęłam bardziej ekscytującego pokazu. Najpierw uchyliłam okno, żeby widz miał również fonię.
    
    Odgrywałam rolę kobiety na dyskotece, włączyłam telewizor i w rytm muzyki tańczyłam. Starałam się robić przeróżne wygibasy, kręcić biodrami najseksowniej jak potrafiłam. Udawałam, że tańczę z mężczyzną, do którego się przymilnie uśmiecham i który potem zaczyna się do mnie dobierać. Położyłam dłoń na pośladku, zaczęłam go masować. Jednocześnie, udając oburzoną, zaczęłam teatralnym szeptem protestować:
    
    – Ach… co pan robi…
    
    Położyłam drugą dłoń na drugi pośladek.
    
    – Ojej… proszę zabrać rękę… – szeptałam wyraźnie podniecona.
    
    Wtedy uszczypnęłam się w pupę.
    
    – Auuaa! Proszę mnie zostawić!
    
    Trzymając się jedną ręką za pośladek, drugą złapałam pierś.
    
    – Nie… nie… proszę… – protestowałam żałośliwie.
    
    Moja dłoń ...
«1234...11»