1. Drzewo. Marta i podglądacz


    Data: 02.12.2021, Autor: Historyczka

    ... tymczasem była nieugięta. Bezlitośnie masowała biust. Mocniej, coraz mocniej.
    
    – Achh… nie… ach…
    
    Mimo błagań, ręka zaczęła macać moje cycki coraz bezczelniej. Wręcz miętosić.
    
    – Aaaaa… – jęczałam. – Niech mnie pan puści.
    
    Dłoń opuściła biust i wydawało mi się, że dostrzegłam grymas zawodu na twarzy Rudolfa. A niech gówniarza skręca! – pomyślałam. Żeby pograć na jego cierpliwości najpierw zrobiłam sobie podwieczorek, potem otworzyłam butelkę wina i zaczęłam je sączyć.
    
    Czas na kolejne widowisko.
    
    Siadłam na kanapie w miejscu, które dawało Rudolfowi najlepszy możliwy widok. Grałam scenkę: randka. W pewnym momencie położyłam dłoń na kolanie i wykonywałam nią ruchy, jakby jakiś mężczyzna je pieścił.
    
    – Ochhh – westchnęłam przeciągle.
    
    Udawałam, że drugą ręką odpycham intruza. Niestety natręt stawał się coraz bardziej zuchwały! Zaczął wdzierać się pod kieckę!
    
    – Ojej! Co pan robi? Proszę mi nie wkładać ręki pod spódnicę!
    
    Ale agresor ani myślał zaniechać swych niecnych poczynań. Naruszał coraz bardziej moją strefę bezpieczeństwa. Wdzierał się coraz głębiej, namiętnie masując uda.
    
    – Nie… nie… – upraszałam.
    
    Jednak jedynym efektem było to, że dłoń chwyciła za krawędź kiecki i pociągnęła do góry.
    
    – Ach nie! – krzyknęłam i drugą ręką, która grała rolę obrończyni, z powrotem nasunęłam materiał spódnicy na kolana. Wydawało mi się, że widzę jak chłopiec za oknem zagryza usta.
    
    Oczywiście napastnik ani myślał przerywać ekspansję! Tym razem energiczniej ...
    ... zadarł biedną spódniczynę do góry. Zostały odsłonięte koronkowe zakończenia pończoch. Gałąź za szybą zaszumiała liśćmi, mimo że wydawało się, iż nie ma wiatru…
    
    Obrończyni nadal dawała odpór. Materiał kiecki wrócił na pierwotne miejsce. Nawet został starannie wygładzony, żeby nie było widać najmniejszej fałdki na eleganckiej kreacji. Lecz wszystko to nadaremno. Prześladowca kontynuował podboje. Spódniczka znów została zadarta z całą mocą. Odsłoniła wszystko. Chłopaczyna bez wątpienia zobaczył moje majtki. A jeśli w tej chwili ich nie dostrzegł, widział je już w następnym momencie. Dłoń agresora bowiem popchnęła mnie na kanapę, po czym zmusiła do rozłożenia szeroko nóg.
    
    – Ojej… Dlaczego mi pan to robi? Proszę nie wykorzystywać tego, że jestem biedną, bezbronną kobietką – panikowałam.
    
    Napastliwa dłoń krążyła wokół mojego krocza – macała uda, ściskała je. Wreszcie chwyciła przez majtki moją cipkę.
    
    – Ach! Tylko nie tam! Proszę!
    
    Nawet nie zastanawiałam się, czy gówniarz za oknem ma wzwód. Byłam tego pewna! Sama też już nieźle mokra… Ręka coraz energiczniej pocierała srom.
    
    – Aaaa aaaaaa! Nie… nie… – jęczałam cicho.
    
    Pewnie gówniarzu nie możesz się doczekać, kiedy ujrzysz moją szparkę? Może najwyższy czas ci ją ukazać? – myślałam.
    
    Mój paluszek najpierw odsunął materiał stringów delikatnie na bok. Chłopak miał widok o jakim marzył. Jednocześnie wstydziłam się, że mnie ogląda, ale też bardziej roznamiętniałam. Pewnie ptaszek stoi ci już mocno wypięty… zanurkowałby ...
«1...345...11»