Maturzystka - 22.
Data: 21.11.2021,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Tomnick
... w moich zamierzeniach, a ja obiecuję, że i tak będzie zadowolona. Jestem dziwnie spokojna o przebieg wieczoru. I też podekscytowana. Mój optymizm udziela się Roksi.
Chwilę czekam z telefonem przy uchu. W końcu łączę się.
– Cześć, jesteś w domu? (…) Jak to, „kto”? Nie poznajesz? Grażyna. (…)
– Zapytam jeszcze raz: masz czas i ochotę? (…)
– Świetnie! A ja mam niespodziankę. (…)
– Jaką? No, pomyśl, pomyśl. Jeżeli skorzystasz, to masz u mnie dług. (…)
– Dobrze, to do zobaczenia za jakieś dwadzieścia parę minut. (…)
– Przygotuj się! Na razie... – rozłączyłam się.
Roksana patrzy na mnie ze zdziwieniem. Czeka na jakieś wyjaśnienia. Rozmowa nie ujawniła płci osoby, który odwiedzimy. Ponieważ milczę, pyta, ale ja odpowiadam tylko uśmiechem i puszczam oko. Zamówiłam taksówkę.
– O co chodzi, Grażka? – powtórzyła pytanie.
– Niespodzianka – kiwnęłam głową. Nadal uśmiecham się.
– Nooo, hm, wiem. No, ale jaka? – przestępuje w miejscu z nogi na nogę, taka jest ciekawa.
– Nie powiem, bo już nie będzie niespodzianki – kręcę głową. – Ale jestem zadowolona, że ty niedługo też będziesz zadowolona.
Przekomarzamy się tak i bawimy słowami przez dłuższy czas. Z okna domu Ewy dobiegają odgłosy zabawy. Można sądzić, że „Szefowa” jest zaangażowana i solidnie zaspokajana. Jeszcze podkręcam humor Roksi kolejną niespodzianką zaplanowaną na jutro i tak trwamy na chodniku aż przyjeżdża taksówka. Wsiadamy i ruszamy pod podany adres. Roksanie nic nie mówi. No i ...
... dobrze. Po co od razu wyjawiać niespodziankę?
Korzystam z okazji, w aucie na wszelki wypadek milczymy, i w trakcie jazdy wysyłam smsa z poleceniem i godziną spotkania. Po jakichś trzech minutach wzdycham z ulgą.
– Jest! Udało się!
Roksi patrzy na mnie zdezorientowana.
– Spoko, wszystko później wyjaśnię. Ale to miłe informacje – uśmiecham się uspokajająco. Mrugam do niej.
W mig zorganizowałam obsadę do zabawy na dwa dni! Ulżyło mi. Rosiczka będzie zadowolona.
*
Zapłaciłam i wysiadłyśmy z taksówki.
– Grażynka, powiedz... – Roksana prawie błagała. Chyba była zaniepokojona. Spojrzała na blok, pod którym stałyśmy. Z trzeciego piętra z otwartych okien dudniła muzyka.
– Spokojnie, my idziemy na znacznie bardziej wysublimowaną imprezę – uspokoiłam ją pogodnym uśmiechem.
Weszłyśmy do bloku i na domofonie wystukałam numer mieszkania na ostatnim, dziesiątym piętrze: 109.
– Cześć! Tu Grażyna!
W odpowiedzi usłyszałyśmy trzaski i sygnał. Otworzyłam przeszklone drzwi. Pierwsza podeszłam do metalowych drzwi i wcisnęłam przycisk. Zjechała winda. Wsiadłyśmy. Wcisnęłam przycisk 10. piętra. Roksana patrzyła na mnie, oczekując jakiejś informacji. Uśmiechnęłam się pogodnie:
– Przecież ostatnio też byłaś zadowolona, prawda?
– No, tak... – patrzyła na mnie niepewnie. Jest niespokojona.
– Ale się rozgadałaś! – mruknęłam po chwili ciszy, rozbawiona jej niepewnością. – To dzisiaj też będziesz zadowolona. Na pewno. Chociaż nie będzie takiego tłoku jak ...