1. Tropikalna przygoda cz. 4


    Data: 10.06.2021, Kategorie: Dojrzałe Sex grupowy Seks międzyrasowy, Autor: xray51

    ... przywitania, i dotknął czołem do niego.
    
    – Nie mam siły…
    
    – Jak się zwracasz do wodza? – przerwała mu Kupinda. – Zawsze trzeba mówić „wodzu”!!!
    
    Zamilkł na dłuższą chwilę.
    
    – Wodzu, nie mam już siły, te baby mnie zamęczą… i kolegów też…
    
    – Sami tego chcieliście – odparłem i rozpostarłem się wygodniej na tronie ułatwiając służce dostęp do mojego kutasa, którego na powrót zaczęła ssać i lizać po całej długości.
    
    – Wodzu, jak ty wytrzymujesz to ciągłe dupczenie z tyloma babami?
    
    – Wprawa czyni mistrza… no i napój! Nie myśl, że tak od razu będziesz miał siłę przelecieć ze trzydzieści kobiet i tyleż razy spuścić się każdej do cipki, dając jej swoje soki.
    
    – Ale… – urwał nie wiedząc, co ma więcej powiedzieć.
    
    – Korzystaj z tego dobrodziejstwa i nie skarż się… Napij się napoju i chwilkę odpocznij, i rób to, po co tu przyjechaliście.
    
    – Ale chuj mnie już boli od tego ruchania, wodzu!
    
    – To idź do Mguwy, ona ma sposoby na to, żeby nie bolało.
    
    – O co to nie, wodzu… już wolę mieć obolałego i obdartego do krwi, wodzu, niż iść do tego babsztyla…
    
    – Nie wiesz, co mówisz – wtrąciła się Kupinda. – Poza tym, nie wolno obrażać naszej czarownicy, a tym bardziej wodza… skoro powiedział, że masz iść do niej, to wykonaj to natychmiast, chyba że chcesz mieć do czynienia ze mną! – Po czym podniosła się z siedziska i stanąwszy okrakiem nade mną jednym zdecydowanym ruchem nadziała się na mojego kutasa, którego służka nakierowała we właściwym kierunku, do końca.
    
    Kolega ...
    ... stał jeszcze chwileczkę patrząc na to, co robiła Kupinda i uznawszy, iż rozmowa skończona poszedł w kierunku swojej chaty, przed którą czekali na niego pozostali współtowarzysze „seks-wakacji” i coś długo im tłumaczył… zapewne powtarzał naszą rozmowę, ale to mnie zupełnie nie interesowało, bowiem oddałem się we władanie mojej ukochanej Kupindy i jej wspaniałej, czekoladowej cipki. Objąwszy dłońmi jej sterczące cycuszki, bawiłem się nimi odbierając wszystkimi zmysłami doznania jakich doświadczałem mając nadzianą jej szparkę na mojego członka. A ta przesuwała się to w górę, to w dół ściśle obejmując go, zmieniając rytm posunięć, oddychając coraz to głośniej, pojękując cichutko gdy za mocno nabiła się na niego. Aż poczułem, jak po moich jądrach zaczyna spływać jej wilgoć, przyjemnie chłodząc rozgrzane od słońca jądra. A ona przyspieszała coraz bardziej swoje ujeżdżanie mnie aż wreszcie jej ciałem wstrząsnął dreszcz orgazmu. Gdy to poczułem ze mnie także trysnął strumień spermy uderzając o dno jej pochwy. Jeszcze wykonała parę posunięć na nim i leniwie podniosła się i usiadła obok. Służka natychmiast zaczęła oblizywać i wysysać z niego pozostałe resztki tak skutecznie, że po paru chwilach nie pozostała na nim ani kropla spermy czy śluzu Kupindy. W nagrodę skinąłem na nią i wskazałem palcem na penisa. Zrozumiała w lot – poderwała się i usiadła na nim powtarzając wszystkie czynności, które przed chwilą robiła Kupinda. Kilka minut tak nadziewała się na niego. Trzymałem ją mocno za ...