1. Tropikalna przygoda cz. 4


    Data: 10.06.2021, Kategorie: Dojrzałe Sex grupowy Seks międzyrasowy, Autor: xray51

    Rozdział VI
    
    Całe opowiadanie jest tylko literacką fikcją i moją fantazją, ale… zastanawiam się, ilu z nas, facetów, nie marzyłaby się taka właśnie przygoda – zatem miłego czytania…
    
    Mijały kolejne dni i tygodnie podobne do siebie jak dwie krople wody: napój, obchód wioski i pól, dupczenie każdej nadstawiającej się cipki, „nicnierobienie” przed chatą (no, pomijam bałwochwalcze całowanie w kutasa i przykładanie go do czoła), parokrotne zanurzenie kutasa w cipce jakiejś przechodzącej obok nas kobiety… Jednym słowem „owa wioskowa codzienność i proza tutejszego życia”. I nic nie zapowiadało tragicznych wydarzeń, które nastąpiły wkrótce.
    
    Pewnego dnia wódz podczas swojego codziennego obchodu „włości” miał wypadek. Poszedł na ten rekonesans beze mnie, jedynie z nieodłączną świtą „ochroniarek”. I kiedy „doglądał” w polu kobiet (ładne mi doglądanie, skoro niepisanym rytuałem było „zaliczenie” kilkunastu ociekających śluzem, chętnych i wypiętych cipek pośród pracujących w polu kobiet), przez owo pole przebiegło w popłochu stado oszalałych bawołów. I to tak nieszczęśliwie, że stratowały kilka kobiet oraz na nieszczęście wioski – także i wodza. Kiedy przyniesiono ich do wioski jeszcze niektóre jeszcze żyły, wódz także. Ale jedno spojrzenie na niego wieszczyło jego rychłą śmierć. Męczył się biedaczysko jeszcze parę godzin, mimo usilnych starań Mguwy, która odczyniała nad nim swoje uroki i poiła go różnymi miksturami. Trudno jest przeżyć po tylu urazach wewnętrznych, których ...
    ... doznał podczas tratowania go przez oszalałe stado.
    
    Cała wioska była pogrążona w żalu po stracie „swojego wodza”. Wieczorem odbyła się stypa, ale nietypowa jak na nasze europejskie zapatrywania i standardy. Było wielkie ognisko, było picie owego napoju, były wyuzdane tańce… wyglądało to jakby ci ludzie cieszyli się, że ktoś umarł. Spytałem Kupindę o to. Odpowiedziała mi, że:
    
    – Wiesz, my inaczej patrzymy na śmierć, ona towarzyszy nam ciągle i wszędzie… nie znamy przecież godziny naszej śmierci ani tego, co nam przyniesie jutro – po prostu żyjemy CHWILĄ.
    
    – No niby racja, ale te tańce, zabawa i orgie przy ognisku?
    
    – Przecież wódz przeniósł się do szczęśliwej krainy, więc my radujemy się z tego faktu, że tam będzie mu równie dobrze, jak i tutaj w wiosce.
    
    Cóż, co kraj to obyczaj. Przecież nie tylko tutaj ceremonia pogrzebowa nie wygląda jak Europie na smutną i przygnębiającą, w innych krajach też, zatem i ja poddałem się temu radosnemu nastrojowi i popijając ów napój wyruchałem parę nadstawionych chętnych cipek, wpuszczając do każdej z nich po porcji spermy. Kupinda asystowała mi przy tym, zachęcając do penetracji jak największej ich liczby… i gdyby tylko siły pozwoliły przerżnąłbym wszystkie kobiety w wiosce.
    
    W połowie „zabawy” parę kobiet wniosło na prowizorycznych marach nieżywego wodza. Obeszły z nim parę razy wokół ogniska, a wszystkie kobiety stojące okręgiem wokół ogniska, po raz ostatni głaskały i całowały kutasa wodza, który o dziwo nadal był we wzwodzie i ...
«1234...10»