1. Tropikalna przygoda cz. 4


    Data: 10.06.2021, Kategorie: Dojrzałe Sex grupowy Seks międzyrasowy, Autor: xray51

    ... łechtaczkę.
    
    Mguwa powtórzyła ów zabieg z każdym kolejnym delikwentem i podeszła do mnie.
    
    – Wodzu, są gotowi i mogą teraz iść do naszych kobiet.
    
    – Dobrze się sprawiłaś Mguwo – powiedziałem. – Pokazałaś im uroki i zalety bycia w naszej wiosce i dziękuję ci.
    
    Mguwa schyliła się przede mną, ucałowała czubek mojego kutasa i przytknęła go do czoła.
    
    – Ale ty wodzu i tak jesteś najlepszy z nich… twoje soki są najsmaczniejsze a puli-puli najbardziej najtwardsze i z nim miałam najlepsze doznania.
    
    – Dziękuję za pochwałę – odparłem i machnąłem miotełką na znak, że koniec rozmowy.
    
    Goście mogli od tej chwili swobodnie przechadzać się po wiosce, zaspokajać chętne kobiety, co z ochota uczynili. Ja także miałem obowiązki – poszedłem zobaczyć, co dzieje się na naszych uprawach, oczywiście po drodze ruchając parę cipek i wpuszczając w ich wnętrze po porcji spermy. Na polach uprawnych także parę wypiętych, gorących i ociekających śluzem szparek zaliczyłem. Napój dawał mi niesamowite możliwości – kutas, który rozrósł się o parę centymetrów, a także zgrubiał znacząco w obwodzie, był ciągle gotów do wpychania w chętne cipki, jądra zaś produkowały spermę w takich ilościach, ze nie musiałem się martwić o to, że nie obdzielę nim którejś z kobiet.
    
    Przed zmierzchem siedziałem na powrót na swoim tronie, mając wgląd na ognisko i toczące się wokoło codzienne życie. Rozglądając się wokoło nie widziałem, aby któryś z naszych gości zaspokajał którąś z kobiet. Siedząca po mojej ...
    ... prawej stronie Kupinda także rozglądała się i w pewnym momencie stwierdziła:
    
    – Chyba gości przerosła sytuacja, bo nie widzę żadnego, żeby dogadzał naszym kobietom.
    
    – Masz rację Kupindo… ja też nie widzę żadnego, a tacy byli chętni na ciągły seks.
    
    Siedziałem sobie na tronie odpoczywając, popijając ów napój. Kupinda bawiła się moimi jądrami, a towarzysząca jej służka ssała i oblizywała mojego. Było mi dobrze i miło. Ale ten błogostan przerwało nadejście mojego kolegi. Podszedł do nas. Widać było po nim aż nadto, że jest wymęczony.
    
    – Nie mam siły, te baby mnie zamęczą…
    
    Siedziałem dalej nic się nie odzywając. Kolega zamilkł i patrzył na mnie i na to, co robią ze mną kobiety. Ja nie odzywałem się. Patrzył strapiony to na mnie, to na Kupindę, która po dłuższej chwili odezwała się mówiąc:
    
    – Nie przywitałeś się z wodzem!
    
    Jego zdziwiony wzrok spoczął na mnie, by po chwili spojrzeć na Kupindę.
    
    – Nie przywitałeś się z szacunkiem dla naszego wodza w naszym zwyczaju.
    
    – A jak miałbym się witać? Przecież to mój kolega.
    
    – Ale teraz jesteś tutaj i obowiązują cię nasze zasady… chyba wódz wyjaśniał to wam!
    
    – To jak ja mam się z nim witać?
    
    – Tak jak witałeś się kiedy pojawiliście się tutaj pierwszy raz! To obowiązuje każdego z was, bo my tak zawsze witamy się z wodzem, ilekroć do niego podchodzimy.
    
    Z wyraźnym ociąganiem podszedł do mnie, skłonił się, ucałował mojego kutasa, którego przed chwilą jeszcze ssała służka, a teraz wyciągnęła go z ust podając mu do ...