1. Ewa, Adam i nie tylko, czyli…


    Data: 25.03.2021, Kategorie: Dojrzałe Mamuśki walentynki, Anal alkohol, Autor: Agnessa Novvak

    ... kulturalnie, ale już teraz jedno, na co miał ochotę, to wyjść. I prędko nie wracać.
    
    Pół biedy, że Ewa go oszukała. I to chyba nie pierwszy raz, bo podejrzanie często zdarzały jej się dni, w których odmawiała mu jakiejkolwiek bliskości, tłumacząc się złym samopoczuciem, przeziębieniem, trudnymi dniami, albo czymkolwiek innym. Wtedy albo naprawdę nie zwracał na to uwagi, albo po prostu nie chciał zwracać.
    
    Pół biedy, że się upiła. Czy raczej grubo najebała, bo to było najlepsze określenie jej aktualnego stanu. Tak żałosnej, upodlonej kobiety nie widział od… No właśnie – od ich pierwszego spotkania.
    
    I kolejne pół biedy, że najwyraźniej w stanie wspomnianego upojenia zrobiła sobie dobrze. Gdyby miała na to ochotę w trakcie ich łóżkowych zabaw, jeszcze by jej przyklasnął. Gdyby oddała się takim przyjemnościom w sytuacji, w której on nie był w stanie jej zadowolić, albo po prostu był nieobecny, też by nie protestował. Bo niby dlaczego? Aż za dobrze poznał jej nieokiełznany temperament i wiedział, że jakiekolwiek próby jego przytemperowania kończyły się albo źle, albo jeszcze gorzej. Ale skoro już chciała się sama zaspokoić, to nie w takim stanie i nie w taki sposób.
    
    I to wszystko w efekcie dawało już półtorej biedy. Na dodatek w przeddzień ich wspólnej, pierwszej walentynkowej rocznicy, dla której specjalnie urwał się wcześniej z pracy, zrobił zakupy i generalnie przedsięwziął...
    
    wróciła do kuchni, wciąż blada jak ściana i z nadal rozczochranymi włosami. Ale ...
    ... przynajmniej zdążyła wytrzeć usta i zasłonić tyłek.
    
    To jednak był dobry pomysł, żeby nie wymieniać ekspresu na nowszy. Ten przynajmniej zagłuszał zgrzytanie jego zębów.
    
    nie musiał jej tego mówić. Ale chciał. Chciał wbić jej szpilkę głęboko, aż po sam łebek.
    
    krzyknęła.
    
    odparował złośliwie.
    
    rzucił z nieukrywaną pogardą –
    
    teraz to on krzyczał.
    
    uniosła się. –
    
    przerwał jej błyskawicznie.
    
    westchnął ciężko.
    
    zaczęła histeryzować. Chyba dopiero teraz dotarło do niej, jak bardzo przeholowała.
    
    Wstała z hokera i podeszła do niego blisko. Zbyt blisko. Mało przyjemna mieszanka zdecydowanie zbyt dużej ilości wypitego wina, całodniowego potu i wykorzystanej cipki uderzyła go w nos tak mocno, że aż musiał się cofnąć. Ewa albo tego nie zauważyła, albo miała to w naprawdę głęboki poważaniu, bo szybko ściągnęła splątany kardigan i jeszcze szybciej odpięła stanik, uwalniając piersi. Kilka godzin temu dałby się pokroić za ten widok, ale teraz czuł co najwyżej niechęć. Wstał i odepchnął ją od siebie.
    
    Przerwał o te kilka słów za późno. Uchylić się przed agresywną filiżanką zresztą też nie zdążył. O tyle dobrze, że nie oberwał w żaden obszar niezbędny do zachowania funkcji życiowych, ale tego było już zbyt wiele. Mógł teraz zrobić dwie rzeczy.
    
    Pierwsza – potraktuje Ewę tak, jak ją (prawie) nazwał. Jak dziwkę. Ściągnie z niej resztę ubrania i ostro przerucha. Nawet tutaj, na stole w kuchni. Albo na sofie. Albo na podłodze. Obojętne. A skoro sama doprowadziła się do ...
«1234...23»