1. Ewa, Adam i nie tylko, czyli…


    Data: 25.03.2021, Kategorie: Dojrzałe Mamuśki walentynki, Anal alkohol, Autor: Agnessa Novvak

    Andrzej Sapkowski „Wieża Jaskółki”
    
    Jaka jest najlepsza pora na cotygodniowe zakupy? Oczywiście piątek po południu! A jednym z najlepszych z najlepszych jest piątek przedwalentynkowy. Tak więc skoro w tym roku się takowy pojawił, nie można było nie skorzystać z okazji! Zwłaszcza w tak wspaniałym towarzystwie! Ci wszyscy życzliwi kierowcy, uczynnie przepuszczający się na dojazdach i wyjazdach z centrów handlowych, oraz oczywiście spokojnie czekający na zwolnienie miejsca parkingowego. Zakochane pary, wyjątkowo zgodnie wybierające prezenciki. Najukochańsze dzieciaczki, grzecznie przechadzające się pomiędzy wystawkami zabawek. Jak zawsze cierpliwi współstacze kolejkowi, z którymi zawsze można miło porozmawiać. Przemiłe i zawsze chętne do pomocy kasjerki. I te prześliczne serduszka! I cudowna muzyczka!
    
    Love is in air, you holy fuckin’ motherkurwas!
    
    Na szczęście udało mu się uciec z tego gniazda szaleńców przed nadejściem ostatecznego armageddonu, jakimś cudem unikając strat w ludziach i sprzęcie. Dom już z daleka witał go czarnymi oczodołami okiennic. Wydało mu się to dziwne... Tylko czy na pewno? Był dobre dwie godziny wcześniej, niż powinien? Był. Ewa wzięła na dzisiaj wolne, bo ostatnio źle się czuła? Wzięła. Czyli zapewne, pomimo dość wczesnej pory, śpi. Otworzył drzwi swoim kluczem, zdjął płaszcz i buty, zostawił torby z zakupami w kuchni i cichutko ruszył na poszukiwania pani domu. Znalazł ją błyskawicznie, rozłożoną na sofie w salonie. Cofnął się, żeby przymknąć ...
    ... drzwi i dopiero wtedy zająć się przygotowaniami do wspólnego nie tylko wieczoru, ale właściwie to całego weekendu. Ale w ostatniej chwili coś go tknęło.
    
    Wszedł do pokoju raz jeszcze, tym razem dłużej przyzwyczajając wzrok do panujących tu ciemności. Ewa leżała na zdecydowanie zbyt krótkiej jak na ten cel kanapie i w zdecydowanie zbyt wysoko podwiniętej spódnicy. Cóż, gdyby on był zaziębiony i planował spędzenie całego dnia w domu, to pewnie wybrałby łóżko w sypialni i piżamę. Albo chociaż narzucił na siebie gruby koc. No nic, widocznie dopadło ją nagłe zmęczenie. Nie będzie jej budzić, przynajmniej na razie, tylko okryje i…
    
    I dopiero wtedy zwrócił uwagę na szczegóły. Niby drobne, ale wprawiające go w zdumienie. Zakłopotanie. Aż wreszcie jawne, błyskawicznie narastające wkurwienie. Na stolik, zasypany porozrzucanymi chaotycznie fotografiami. Na kieliszek, do połowy wypełniony czerwonym płynem. I dużą, tym razem całkowicie pustą, butelkę. Na szeroką strużkę śliny, sączącą się z kącika ust Ewy i wsiąkającą w oparcie kanapy. I jej ciężki, chrapliwy oddech, roznoszący sobą kwaśny zapach przetrawianego alkoholu. Przez który przebijało się coś jeszcze innego, jakby… Nie jakby. Dokładnie to, co się wydawało. Nadal mokre majtki, zaplątane dookoła jej kostek.
    
    Nadludzkim wysiłkiem przemógł w sobie ochotę obudzenia Ewy przy pomocy zostawionej przez nią butelki, najlepiej owiniętej w zużyta bieliznę, po czym bezgłośnie zebrał pozostałości libacji i wyszedł. Kompletnie nie wiedząc, ...
«1234...23»