1. Milosci. 1. Dziewczyna z klubu


    Data: 06.03.2021, Kategorie: Brutalny sex Autor: Amanda Ero

    ... rozkoszował się widokiem kołyszących się bioder i szczupłych dłoni przebiegających wzdłuż ciała. Nie miał wątpliwości. Tańczyła dla niego.
    
    Jej facet w końcu musiał to spostrzec. Wkurzył się. Przestał tańczyć i zmrużonymi oczami przebiegł wzrokiem niezbyt gęsty tłum, bezbłędnie lokalizując rywala. Marcel niespiesznie przesunął się w tańcu bliżej wyjścia, gdzie stało dwóch ochroniarzy, więc mięśniak chcąc nie chcąc zrezygnował z natychmiastowego obicia mu mordy. Pytanie tylko czy całkiem odpuścił, czy tylko odłożył wykonanie wyroku na stosowniejszą chwilę... W razie czego do samochodu niedaleko, a pod siedzeniem broń na ślepaki i atrapa policyjnego koguta. Nie raz uratowały Marcelowi skórę.
    
    Póki co jednak nie zanosiło się na krwawą zemstę. Nie mogąc się wyżyć na rywalu, mięśniak zrobił awanturę dziewczynie. Marcel nie interweniował, chociaż kiszki skręcały mu się na widok skulonych w przestrachu drobnych ramion. Tym razem nie dał się przyłapać na patrzeniu, tanecznym krokiem zawirował w kierunku toalet. We własnych oczach okazał się tchórzem, ale nie musiał nim być w jej oczach...
    
    Zamierzał pocieszyć ją później.
    
    Kiedy wyszedł z łazienki, blondynki nigdzie nie było. Nie mogła wejść do ubikacji, bo pod drzwiami damskiej wiła się długa kolejka. Rozglądał się uważnie, ale nie mógł dziewczyny znaleźć... Jej znajomi stali przy barze jak gdyby nigdy nic, ona zniknęła. W szatni było pusto, mogła po prostu chwycić ubranie i wybiec.
    
    Tak czy siak, odechciało mu się ...
    ... tańczyć. Bez niej klub wydawał się opustoszały, a muzyka nieznośnie głupia i katująca uszy. Nie zastanawiając się długo, Marcel odebrał swoją kurtkę z szatni. Jeszcze kiedyś będzie okazja. Nie wątpił, że utkwił dziewczynie w pamięci, zapewne zechce wrócić i go poszukać.
    
    Na zewnątrz okazało się jednak, że zawarcia tej znajomości nie będzie musiał odkładać na później. Blondynka siedziała zasmucona na betonowej donicy z kwiatami po przeciwnej stronie ulicy. Przewiesił kurtkę przez ramię i podszedł do niej bez wahania.
    
    – Co się stało?
    
    – Zerwał ze mną.
    
    – Czemu? Bo nagle zaczęłaś się dobrze bawić?
    
    Spojrzała na niego z wyrzutem. Marcel udał, że nadal nie rozumie, uśmiechnął się rozbawiony.
    
    – Przeze mnie?
    
    – Raczej przez to, że on nie potrafił mnie rozruszać.
    
    Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Niebanalna.
    
    – Chodź, odwiozę cię do domu.
    
    Podniosła się z donicy, tak po prostu, jakby przyjaźnili się od lat, a propozycja była całkiem naturalna. To akurat nie dziwiło go wcale. Często tak było między nim a dziewczynami, które wybierał.
    
    Poprowadził ją do Lancera, przypatrując się ukradkiem, czy auto zrobi na niej wrażenie. Nie zrobiło. Wydawała się zmęczona i przygnębiona, biednego Lancera nie zaszczyciła nawet jednym, choćby niewerbalnym komentarzem. A może i dobrze.
    
    – Marcel jestem – powiedział, gdy wsiedli.
    
    – Aneta.
    
    Dziewczyna podała nazwę ulicy i obróciła głowę w bok, zniechęcając do jakiejkolwiek konwersacji. Patrzyła przez szybę znużona. Ożywiła się ...
«1234...8»