1. Milosci. 1. Dziewczyna z klubu


    Data: 06.03.2021, Kategorie: Brutalny sex Autor: Amanda Ero

    Normalnie Marcel nie polował w klubie. Odstręczały go te odpicowane lale, napite, naćpane i napalone dziweczki za pięć złotych. Nie, raczej dziesięć. Tyle kosztowało piwko w tej tancbudzie – niczego więcej nie było trzeba, przyciągał ledwie dorosłe panny niczym Święty Mikołaj dzieciaki w galerii handlowej. Czym? Bóg jeden wie. Raczej nie urodą. Średni wzrost, ciemne włosy, zadbany, owszem – ale w ten sposób można by opisać większość bywalców ciemnej, zadymionej i huczącej przesadnie głośną muzyką sali. Już prędzej ubiorem. Markowy ciuch lalunie rozpoznawały nawet w ciemnościach, choć próżno by na nim szukać ostentacyjnie wyeksponowanego logo. Na co liczyły? Może na nic. Może podniecał je sam stan posiadania Marcela.
    
    A on konsekwentnie je spławiał. Nie stanowiły wyzwania, więc nie były atrakcyjne. Z doświadczenia wiedział, że nie sposób nacieszyć się tym, co przyjdzie zbyt łatwo... Choćby nie wiadomo jak się starały go zainteresować, potem w łóżku łatwe panienki okazywały się nudne do bólu i schematyczne. I kapryśne, jeśli tylko spróbował zrobić coś inaczej. Minetka, lodzik, gumka, ruchanko i do domu. Dziesięć lat temu nawet mu to wystarczało. Teraz był dorosły. I do tancbudy przychodził... tańczyć.
    
    Z wiekiem bowiem jego wymagania rosły. Już nie szukał w dziewczynach ani gotowości na podryw, ani urody, które choć istotne, w żadnym wypadku nie wpływały na jego decyzję. Musiało po prostu zaiskrzyć. Kiedy poczuł mentalny rezonans z drugą osobą, włączał mu się instynkt ...
    ... najbieglejszego myśliwego i nic nie mogło mu stanąć na przeszkodzie. Nawet mąż... czy napakowany mięśniami towarzysz.
    
    Jak ten tam po przeciwnej stronie błyskającej transowo sali, przyklejony do zgrabnej blondynki o rozpuszczonych włosach sięgających niemal do pasa. Wyraźnie podpity chwytał ją zaborczo w ramiona, ale po jej minie widać było, że nie sprawia jej to przyjemności. Podobnie jak taniec – poruszała się sztywno, jakby obcisłe dżinsy i błyszcząca cekinami bluzka na ramiączkach odlane były z gipsu. Marcel postarał się podejść możliwie blisko, wiedziony instynktem – zatrzymał się na wprost i zatańczył, wpatrując się w nią intensywnie.
    
    Wreszcie pochwycił jej spojrzenie na długą chwilę. Uśmiechnął się. Widział wyraźnie, że poczuła to samo, co i on, złapali kontakt. Już była jego.
    
    Sekret udanych podrywów w jego wypadku nie leżał w uwodzeniu wszystkiego co się rusza, co siłą rzeczy powinno dawać pewną liczbę sukcesów. Kluczem było dopasowanie. Kiedy obie strony poczują wzajemny magnetyzm, „podryw” jest tylko formalnością. Choć czasem występowały utrudnienia. Co bynajmniej nie odbierało Marcelowi motywacji.
    
    Po pierwszym kontakcie dziewczyna chyba się zawstydziła, bo zaczęła go unikać. Nie rezygnował jednak. Obserwował ją przez dobrą godzinę, z wzajemnością. Początkowo rzucała tylko nieśmiałe, krótkie spojrzenia, ale kiedy odkryła, że napotyka jego wzrok za każdym razem, zaczęła rozmyślnie przeciągać te chwile. Teraz poruszała się zwinniej, bardziej zmysłowo, a Marcel ...
«1234...8»