1. Osobno cz.1


    Data: 04.12.2020, Autor: gemma

    ... policzek chłopaka, który siedział za kierownicą.
    
    - Tylko na tyle zasługuję? – spojrzał na nią z udawanym rozczarowaniem. Julie zaśmiała się i przyciągnęła go do siebie. Delikatnie przejechała końcem języka po jego wargach, by po chwili wbić się w nie w namiętnym pocałunku. Poczuła dłoń, która obejmuje jej szyję, przyciągając jeszcze mocniej do rozgrzanego ciepłem letniego wieczoru ciała chłopaka. Po chwili ta sama dłoń zjechała na osłonięte jedynie koszulą, małe, młodziutkie piersi. Oddech dziewczyny przyspieszył. Jęknęła z niejakim rozżaleniem i oderwała się od tych ciepłych, miękkich warg.
    
    - Moi rodzice na pewno wyglądają przez okno. Jedźmy.
    
    Gdy dotarli na miejsce, impreza dopiero się rozkręcała. Przy stolikach siedziały grupki młodych ludzi, a na parkiecie przyozdobionym zwykłymi lampkami tańczyły pojedyncze pary. Akurat leciał jakiś smęt, któregoś z niszowych, francuskich artystów. Lubiła takie piosenki. Zawsze nadawały temu miejscu specyficzny klimat, który sprawiał, że ilekroć usłyszała tego typu muzykę, wracała myślami do niezliczonych pięknych wakacyjnych chwil, spędzonych w tym mieście.
    
    Od razu podeszła do nich grupka znajomych, w celu przywitania się. Śmiech, buziaki i stęsknione ramiona wyciągnięte w jej stronę, wywołały świetny nastrój.
    
    - Chodźcie, zajęliśmy nam stolik – rzuciła jedna z dziewczyn, ciągnąc za sobą Julie.
    
    Usiedli blisko siebie i wznieśli toast za te wakacje, gdy akurat z głośników poleciał hit ubiegłorocznego lata. Wszyscy ...
    ... niemal jednomyślnie odstawili szklanki i wstali, z zamiarem ruszenia na parkiet.
    
    - Idziesz, Julie? – spytał chłopak, z którym spędziła ostatnie dni.
    
    - Nie, idźcie, ja popatrzę – uśmiechnęła się. Złożywszy pocałunek na jej ustach, chłopak ruszył w podskokach z zamiarem dogonienia pozostałych. Dziewczyna poprawiła się na krześle i sięgnęła po paczkę papierosów leżącą na stole. Wyciągnęła jednego i włożyła między wargi, by już po chwili zaciągnąć się dymem. Z zadowoleniem obserwowała znajomych bawiących się w rytm muzyki, gdy ktoś potrącił jej krzesło. Wyrwana z lekkiego zamyślenia spojrzała za mężczyzną, który zmierzał teraz w kierunku parkietu. Poznawała te dżinsy. To był Claude.
    
    Przeszła jej niemal cała złość i irytacja. Nie czuła może wciąż do mężczyzny jakiejś szczególnej sympatii, ale teraz, skoro i tak przyjęła już rolę obserwatora, postanowiła mu się przyjrzeć. Claude niemal od razu upatrzył sobie w tłumie jej towarzysza, a młodemu chłopakowi najwyraźniej imponował wysoki, wyraźnie od niego starszy mężczyzna o typowo południowej urodzie. Ich ciała zbliżały się do siebie coraz bardziej. Julie lekko oszołomiona alkoholem nawet nie czuła specjalnego żalu. Patrzyła jedynie, jakby zahipnotyzowana na smukłe, opalone, męskie ciała, ocierające się o siebie. Zanim usta tych dwóch zdążyły się połączyć, dziewczyna wstała i ruszyła w kierunku parkietu. Skoro jej partner znalazł dla niej zastępstwo, nie zamierzała pozostawać dłużna.
    
    ***
    
    - Pięknie tu, prawda? – leżała na ...