Osobno cz.1
Data: 04.12.2020,
Autor: gemma
... skierowała się pod jabłoń, która rosła nieco na uboczu. Tu, schowana za innymi drzewami i krzakami malin czuła się bezpiecznie, to było jej miejsce. Rozłożyła na trawie kartki, które zapisane były nutami. Lubiła tworzyć muzykę, to w jakiś sposób sprawiało, że czuła się lepsza, ale też pomagało jej chociaż na chwilę być ponad to wszystko. Chwyciła ołówek w dłoń i wzięła się za przepisywanie nut. To był nowy utwór. Musiał być specjalny, żeby już zawsze przypominał jej o tym lecie. Już czuła, że nie będzie chciała go zapomnieć nigdy.
***
- Claude się nie pojawi? – spytała pani domu z uprzejmym uśmiechem, aczkolwiek dało się dostrzec lekkie napięcie, gdy spoglądała na zegarek. Julie wzruszyła ramionami.
- Mówiłam mu, o której jemy.
- No nic, idź go zawołać skarbie, poczekamy.
Dziewczyna, najwidoczniej niezbyt uszczęśliwiona zadaniem, które zostało jej powierzone ruszyła z ociąganiem do domu. Gdy zapukała do drzwi pokoju gościa, odpowiedziała jej cisza. Uchyliła drzwi ostrożnie. Claude leżał na pościeli pogrążony w drzemce.
- Ekhm – odchrząknęła na tyle głośno, by mieć pewność, że dźwięk zbudzi mężczyznę. Cóż, przeliczyła się. Gość delikatnie zmarszczył czoło, ale nie wydawał się skory, do wstawania. Podeszła więc do niego i szturchnęła jego chłodne ramię. Claude szarpnął się wyrwany ze snu i z zaskoczeniem spojrzał na dziewczynę stojącą nad nim. – Podano kolację.
- A tak… - przetarł oczy – która to już godzina?
- Kilka minut po szóstej – odparła chłodno ...
... dziewczyna
- Cóż… - przełknął ślinę, jakby chciał zyskać czas, na pozbieranie myśli - przekaż mamie, że jestem wyczerpany po podróży i niestety dziś do was nie dołączę. Dziękuję. – I ułożył się dalej do snu, najwidoczniej nieprzejęty całą sytuacją.
- Jak sobie jaśnie pan życzy – powiedziała ledwo słyszalnym, ironicznym tonem Julie i wycofała się z pomieszczenia, coraz bardziej poirytowana zachowaniem i obecnością mężczyzny.
Ciepło letniego wieczoru, które uderzyło w nią po krótkim pobycie w chłodnym domu nieco ostudziło jej złość i irytację. Boso przeszła po trawie prosto do zastawionego stołu, stojącego w cieniu drzew.
- Nasz gość dziś do nas nie dołączy – powiedziała tylko spokojnie i pociągnęła ze szklanki łyk świeżego soku jabłkowego.
***
- Wychodzisz dziś gdzieś? – Julie usłyszała za sobą głos matki. Odwróciła się w stronę drzwi, w których stała rodzicielka, jednocześnie wciąż walcząc palcami z zapięciem kolczyka.
- Tak, do miasta.
- Z tym chłopakiem? – kobieta ciepło uśmiechnęła się do córki – Wydaje się być miły, zaproś go jutro na kolację.
- Mamo? – powiedziała Julie, gdy ta planowała już zniknąć, zamykając za sobą po cichu drzwi. – Pożyczysz mi swoją lnianą koszulę?
Chwilę potem dziewczyna zapinała już guziki najprostszej, białej koszuli. Poprawiła jeszcze w lustrze włosy, które skręcały się przy twarzy w niesforne kosmyki, chwyciła torebkę i wyszła, zamykając za sobą drzwi pokoju.
Pod domem już czekał samochód.
- Cześć – cmoknęła w ...