1. Intelekt to nie wszystko


    Data: 08.08.2020, Kategorie: Romantyczne Autor: Pisatiel

    ... wpaść na pomysł podjęcia walki ze wspomnieniami. Chodził co rano w to samo miejsce, chował się w krzakach, czekał na nią. Przychodziły, ale inne. Wiejskie dziewczyny o grubych udach, masywnych pośladkach, wypukłych brzuchach, obwisających piersiach, grubo ciosanych twarzach. Podniecały go, choć nie znał tego słowa, lecz żadna nie wzbudzała w nim takiego nieodpartego, obezwładniającego zachwytu.W tej jedynej, która wzbudziła w nim ów zachwyt, samorzutnie dojrzewała pewna decyzja. Oczywiście sama dziewczyna robiła wszystko, by nie zdać sobie z tego sprawy. Nie zamierzała ulec temu, co wbrew jej woli narastało w umyśle, wolno acz nieubłaganie przejmując nad nim kontrolę. Nieraz wieczorami stawała przed szybą okna, w blasku świecy stającej się lustrem, tylko po to, by ostentacyjnie popukać się w czoło. Przecież nie będzie spółkowała z imbecylem! Ale podniecenie jakoś nie chciało jej słuchać, a masturbacja pomagała tylko na krótko. Później już wcale nie pomagała, bo wspomnienie znad rzeki nadpływało tuż przed orgazmem, tylko go przyspieszając. "A gdyby nawet, gdyby nawet - przychodziło jej do głowy coraz częściej - to co się stanie? Przecież nikt nie musi wiedzieć. A jak się ktoś domyśli?... A jeśli nawet, jeśli nawet - to co? Tutaj nikt mnie nie zna, niedługo i tak stąd wyjadę. Na uczelni nikt się nie dowie, chyba żebym sama opowiedziała... a przecież nie jestem głupia". Jeszcze nie chciała się przed sobą przyznać, że już postanowiła. Mimo to zaczęła rozpytywać się o chłopaka. ...
    ... Dla niepoznaki tłumaczyła przy tym, że pisze pracę o upośledzeniach umysłowych i chce go zbadać.Był zaskoczony, znów widząc dziewczynę, od tamtego pamiętnego ranka wciąż nawiedzającą go w snach. Odnalazła go upalnym popołudniem, kiedy siedział przed swym na wpół zrujnowanym domkiem. Miała teraz na sobie inną sukienkę, białą i sięgającą do kostek - jakoś tak pomyślało mu się o sukniach, w których panny szły do ślubu... Zaczęła z nim rozmowę, przedstawiła się. Spytała też, jak on ma na imię. Nie umiał powiedzieć. "Ja to ja" - tyle zdołała z niego wyciągnąć. Kiedy spytała o jego życie, pokazał ręką na zniszczały dom i to było całą odpowiedzią. Później zaproponowała "spacer" - nie zrozumiał. "No, żebyśmy się przeszli!" - wyjaśniła z odrobiną zniecierpliwienia. Posłusznie ruszył za nią."Co ja najlepszego robię?!" - myślała dziewczyna, prowadząc go leśną ścieżką coraz dalej od wioski. "Przestań, co ty wyprawiasz?!" - mówiła sobie, choć od dawna przeczuwała, że ta perswazja przegrywa - i musi przegrać - z podnieceniem. "Daj spokój! Co w ciebie wstąpiło?!" - karciła samą siebie czując, jak na jej majtkach rośnie wilgotna plama i jak materiał sukienki drażni stwardniałe brodawki piersi. Chociaż sama przed sobą nie chciała się jeszcze do tego przyznać, od dawna nie było już odwrotu. To, co miało się stać, musiało się stać; nie miałaby dość siły, by się wycofać.A on podążał za nią urzeczony. Gdzieś tam dzięcioł stukał w pień sosny, skądś dobiegał trzepot skrzydeł sójki, zza drzew szumiała ...
«1234...8»