1. Pieskie Życie Anny Morrison


    Data: 27.07.2020, Autor: AleidaMarch

    ... zrobił kilka powolnych kroków w jej kierunku. Jego oczy świdrowały ją od stóp po czubek głowy. Wzdrygnęła się i przyjęła pozycję obronną. Jerry tylko uśmiechnął się chamsko.
    
    - Albo dzwonię na policję albo... - wyciągnął włochatą rękę, zakończoną pięcioma serdelkami i musnął jej włosy - przecież nie potrzebne Ci dodatkowe kłopoty...
    
    Anna starała się opanować narastający strach, przecież nie zrobiła nic złego. Musiała to zrobić, nie miała wyboru, tak bardzo potrzebowała tego alkoholu, był ważną przepustką do kilku godzin w lepszym świecie.
    
    - Proszę, niech Pan mnie wypuści, już nigdy tutaj się nie pokaże, obiecuję - zapewniła mężczyznę błagalnym tonem.
    
    - Spokojnie, dogadamy się.
    
    Mężczyzna znów pogładził jej ciemne włosy, uśmiechnął się, a jego ciężka ręką powędrowała do rozporka spodni. Wielka micha żółtego rosołu puściła jej oczko. Ona sama zamarła. Przecież nie jest dziwką, nie zrobiła niczego okropnego, nie zasługuje, żeby ją tak traktować. Zaczęła dygotać jeszcze bardziej, a jej ciało oblał zimny pot.
    
    - Widzę, jak się trzęsiesz. Jak będziesz grzeczna to może nawet dostaniesz parę dolców na towar.
    
    Z obleśnej jamy rozporka czarnych, garniturowych spodni wyłonił się równie ohydny, biały wąż, oplatający tłustą świńska racicę. Zaczął złowrogo syczeć. Serce waliło jej jak oszalałe, a zimny pot kolejnymi falami oblewał jej ciało, przez łzy i zaciśnięte zęby prosiła tylko, żeby ją wypuścił, a ona już nigdy tu się nie pojawi. Jerry jednak nie zamierzał nikogo ...
    ... wypuszczać, poza swoim wężem, podszedł do niej trzymając swoje przyrodzenie w prawej ręce, a lewą zaczął dotykać jej zimnej twarzy. Wzdrygnęła się i, chcąc wstać, spadła z krzesła na ziemię.
    
    - Proszę, nie... Proszę, niech Pan wezwie policję.
    
    - Policja ma ważniejsze sprawy na głowie, niż zajmowanie się takimi złodziejskimi kurewkami jak ty.
    
    Jerry stanął nad nią, a jego wielka dłoń, niczym ogromne szczypce, chwyciła ją za włosy, powodując jęk bólu.
    
    - No dalej, weź go - wysapał obleśny strażnik.
    
    Łzy pociekł jej z oczu, prawdziwy wodospad łez, szczęka zaczęła grać dziwną melodię, składającą się z jęków i uderzeń. Mężczyzna przystawił jej swojego członka do ust i, zniecierpliwiony, uderzył ją otwartą ręką w tył głowy.
    
    - Nie będę się z tobą pieścić dziwko! - warknął.
    
    Posłusznie otworzyła usta, a bulgoczący rosół zaczął przybierać krwistoczerwoną barwę, dwa kaprawe tłuste oczka przybrały rozmiary dwóch kurzych jaj, a z pod wąsatego makaronu, jaki zwisał nad paszczą tej bestii, wysunął się owrzodziały świnski jęzor.
    
    - Nie jestem dziwką.
    
    Na ten jeden moment przestała drgać, adrenalina wypełniła jej żyły, a strach przerodził się we wściekłość. Ten jeden moment, te parę sekund powrotu do żywych. Delikatna dłoń zgniotła z łatwością jądra Jerry'ego, a ostre paznokcie wbiły się w nasadę głowy obleśnego węża, który zasyczał z bólu. Wielka micha z rosołem pękła, a przeraźliwy huk trzaskającej się porcelany roznosił się po całym magazynie, jak i sklepie. Poczuła siłę. ...
«1234...»