1. Sklad antykow. Marta i karzel


    Data: 11.05.2020, Kategorie: Brutalny sex Autor: Marta Kosowska

    ... coś ekstra. Coś, czego pani pewnie nigdy nie widziała.
    
    Marta podeszła zaintrygowana do sekretarzyka. Karzeł podsunął sobie ciężki, tapicerowany podnóżek, żeby stanąć na nim i pokazać skrytki umieszczone zmyślnie w nadbudówce. Kobieta zachwyciła się kunsztem mistrza, który je wykonał.
    
    – Specjalnie zamówiony dla markiza de Bade. Chował tam swoje sekretne liściki. To jeden z amatorów ciekawych mebli, którego podziwiam. Kupuję wszystko co należało do niego.
    
    Marta pochylała się nad sekretarzykiem, a karzeł, który zdążył już zejść na ziemię, wykorzystał to niecnie do zaglądania pod jej spódnicę. Akurat teraz niski wzrost okazał się przydatny. Widział uda w pełnej krasie.Boże! Jakie cudne! Nie za grube, nie za chude! W sam raz! Ech… choćby ich delikatnie dotknąć… pogłaskać…
    
    Karol pochylił nieco głowę i wówczas dostrzegł koronkowe zwieńczenie pończoch. Co za widok! Nigdy nie widział czegoś podobnego w naturze. Poczuł, że robi mu się ciasno w spodniach.
    
    Tymczasem Marta wysunęła szufladę. Grymas jej twarzy zdradzał zawstydzenie. We wnętrzu leżały stare ryciny, przedstawiające bezecne treści z udziałem żołnierzy w mundurach napoleońskich. Na jednej z nich dwóch żołdaków pochylało się nad damulką z podciągniętą do góry suknią i halkami, na kolejnej widniała wieśniaczka, również z zadartą kiecką, gwałcona na sianie. Marcie żywiej zabiło serce. Przez chwilę wczuła się w role bohaterek ilustracji.
    
    Karzeł uśmiechnął się szelmowsko.
    
    – Oto upodobania markiza… A widzi ...
    ... pani, że ta szuflada ma drugie dno?
    
    – Ojej! Ależ nigdy bym nie zgadła!
    
    Mały człowiek odsunął listewkę i wszystko stało się jasne. Marta zaglądała w głąb sekretarzyka pochylając się nad nim nisko, nie miała jednak odwagi sięgnąć po ukryte głębiej rysunki. Karol delektował się natomiast malującym się przed nim krajobrazem. Dwie dorodne półkule tworzyły między sobą kuszący rowek, najpiękniejszą na świecie dolinę, przeciętą gustownym, ciężkim naszyjnikiem.
    
    Boże! Daj mi siłę wytrzymać! – modlił się w duchu.
    
    Marta zorientowała się nagle, że mężczyzna gapi się bezczelnie na jej piersi. W pierwszym odruchu zawstydziła się i już chciała wyprostować, ale uświadomiła sobie, że w gruncie rzeczy odczuwa przyjemność, gdy ktoś podziwia jej biust. Poczuła lekki dreszczyk emocji. Nie przeszkadzał jej nawet wygląd Karola. Jakby fakt, że ten mężczyzna ma wzrost dziecka, wzmagał jeszcze podniecenie. Chciała, żeby się przyglądał, łapczywie, zachłannie… Z premedytacją pochyliła się jeszcze bardziej i zajrzała pod sekretarzyk.
    
    – Tu też musi być jakaś skrytka!
    
    – Jest pani bardzo domyślna…
    
    Karzeł aż się skręcał. Mógł podziwiać piersi nauczycielki, dostrzegł nawet skrawek delikatnej koronki stanika. Wystarczyłoby tylko sięgnąć dłonią, żeby schwycić…
    
    – Kim był ten markiz de Bade? Jestem historyczką, ale nigdy o nim nie słyszałam.
    
    – Francuskim libertynem. Nie zostawił po sobie znanych światu zapisków, ale ja dotarłem do kilku jego mebli. Większość z nich kupiłem.
    
    – Doprawdy! ...
«1234...14»