1. Ostatnia taka impreza - cz. 8.


    Data: 27.04.2020, Kategorie: Nastolatki Autor: Tomnick

    ... pracowni. Usatysfakcjonowany chłopak nieco uspokoił się. Coś mu się chyba przypominało. No, fajnie było! Tak, tak! Już pamięta. Kiedy obroty Ziemi nieco zwolniły, uśmiechnął się do siebie i głośno zaczął perorować:
    
    – By-em śfietny! Hep! Jeesz-cze nich-ty taak nie je-baa-em. Cief-czy-ny... Hep! – Czkniecie zachwiało nim. Spoważniał. Wyprostował się. Przyjął godną postawę. Podniósł dłoń z wyciągniętym w górę palcem wskazującym. – Cief-czy-ny! Hep! Proo-sze nie szaar-pać mnie za woo-syy! To boo-li! – Próbował rozejrzeć się, kiedy z wysiłkiem artykułował swoje pretensje. Chwiał się. Nikt go nie słuchał. – Maam f-fry-su-re! Pro-szee was ooo szaa...
    
    – Kurde! Czym mówi ten dupek? Bo nie widzę, żeby otwierał usta! – Wiktor był dociekliwy.
    
    Arturek zamilkł. Tułów i głowa chłopaka powoli przechylały się w przód. Po chwili głowa opadła bezwładnie i głucho uderzyła w blat ławki. Zapadła cisza. Wszyscy, jak na komendę, spojrzeli w kierunku sprawcy zdarzenia. W pracowni rozległo się jego chrapanie.
    
    – No! I przybił gwoździa. Na wieki wieków. Oby! – skomentował Michał.
    
    – Noo, nie wiem, czy to dobrze – Olek kręcił głową nieprzekonany. Czuł, że kłopoty dopiero nadchodzą.
    
    Od razu wrócono do przerwanych czynności.
    
    Wreszcie grupa uznała, że jest gotowa do dyskretnego pozbycia się Arturka i wymarszu. W ogóle Michał i Krzysiek byli bardzo uczynni, starali się pomagać. Nawet nadskakiwali Julce.
    
    – Spierdalać! – w krótkich, żołnierskich słowach dziewczyna podziękowała im za ...
    ... proponowaną pomoc. Odskoczyli jak oparzeni. – Jeszcze nadejdzie wasza godzina! Popamiętacie mnie...
    
    Byli pewni, że dotrzyma obietnicy. Niewiadomą była tylko skala jej rewanżu. I tego obawiali się najbardziej.
    
    Niestety, po nerwowych przygotowaniach i pierwszej próbie, momentalnie upadł, i to dosłownie, ‘świetny’ plan spuszczenia Arturka przez okno na lince. Kiedy wreszcie z ogromnym trudem udało się posadzić go na parapecie, kolejne sekundy potoczyły się błyskawicznie. Chłopak nagle, bez uprzedzenia i ku zdumieniu wszystkich, płynnie stanął na parapecie, cofnął ręce jak skoczek narciarskich przed wybiciem z progu i z rykiem:
    
    – Leeeć, Kaaa-mil! Leeeć!! – ugiął nogi w kolanach. Zamiast wybić się, co część zgromadzonych już widziała oczyma wyobraźni, stracił równowagę i runął głową w dół! Jedynie przypadek sprawił, że czterech asekurujących już trzymało linkę. Ciężar spadającego ciała gwałtownie wyrwał całą czwórkę do przodu. Trzech upadło, ale żaden nie puścił linki. Może dlatego, że ostatni z nich, dla wygody, owinął się linką. Kto mógł, rzucił się na pomoc! Wszyscy byli przerażeni. Z ogromnym wysiłkiem, po kilku nieudanych próbach, wreszcie zdołali wciągnąć pijanego Arturka.
    
    Reakcje świadków zdarzenia były bardzo różne. Zdenerwowana Julka milczała, tkwiła w miejscu i trzęsła się jak przy ataku febry. Gośka od razu zwymiotowała do umywalki. Oczyma wyobraźni już widziała zmiażdżoną głowę Arturka na betonie. Błażej po chwili odrętwienia rzucił się do trzymania linki. ...
«1234...12»