1. Kolega z Japonii


    Data: 09.04.2020, Kategorie: Geje Autor: Sheide

    ... zszedłem. Zawisnąłem nad jego głową, opierając się o zgiętą rękę. Drugą bezwiednie zacząłem gładzić jego rumiany policzek.
    
    - Jesteś taki słodki jak się wkurzasz… - wymruczałem. Hiro uniósł brwi wysoko. Cholera, ta mina była bezcenna! Czasami naprawdę zachowywał się jak dziecko. Wydaje mi się jednak, że taki po prostu był jego urok i to też była jedna z rzeczy, która mnie w nim pociągała. Był często trochę bezmyślny i zdarzało się, że palnął coś głupiego, a potem histeryzował, biegał i przepraszał ludzi naokoło, ale to było naprawdę urocze.
    
    Nie odpowiedział ani słowa, z resztą nie dziwię się. Myślę, że wtedy go po prostu zatkało. Leżał tylko nieruchomo i gapił się na mnie dużymi czarnymi oczyma. Mimowolnie pochyliłem się nad nim jeszcze niżej. Miał takie śliczne małe, pełne usta. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale pocałowałem go. Pocałowałem i w jednej chwili, gdy tylko zdecydowałem się tylko go spróbować, zapragnąłem dosłownie pochłonąć go całego. Nie mogłem się od niego oderwać. Bił we mnie rękoma i coś mruczał, ale nie potrafiłem. Shiro był jak narkotyk, gdy raz się „porządnie” spróbuje, sama myśl o odstawieniu sprawia, że człowiek wpada w rozpacz.
    
    - Sawaranaide, yo! – wydarł się, kiedy przerwałem pocałunek. Za chwilę dostałem z liścia. To powinno mnie otrzeźwić, ale niestety. Ja też piłem i nieźle się wkurzyłem.
    
    Chwyciłem go za nadgarstki i przygwoździłem go jedną ręką do podłogi. To nie było trudne. Shiro miał chude rączki, nie miał prawie w cale siły.
    
    - ...
    ... Yamete, yo!
    
    Kolejny raz go pocałowałem. Teraz jednak byłem zdecydowanie bardziej agresywny.
    
    Hiroki zmrużył oczy i zaczął nieopanowanie drżeć na całym ciele. Coś tam jeszcze mi burknął w usta, ale nie miałem prawa tego zrozumieć, kiedy wsuwałem mu język do gardła.
    
    - Nienawidzę jak coś mówisz, a ja tego nie rozumiem… - warknąłem, po przerwaniu pocałunku. Podniosłem się zaraz, ale nie puściłem jego rąk. To był błąd, co prawda, bo prawie wykręciłem mu nadgarstki… Rzuciłem go na rozłożoną kanapę, na której zazwyczaj spał. Byle szybko, byle nie uciekł, uwaliłem się nad nim. Uwiesiłem tak samo, jak przed chwilą. Pochyliłem się nad nim i zacząłem całować go po szyi. Myślałem, że oszaleję. Nie dochodziły do mnie już żadne jego słowa, krzyki czy jęki, czy cokolwiek tam mógł z siebie wydawać. Jego zapach doprowadzał mnie do obłędu. Zawsze mi się podobał jego zapach, co prawda, jego wygląd, uroczy, ale trochę drapieżny charakterek, ale teraz już nie mogłem się powstrzymać. Myślę, że do tego przyczyniły się zarówno alkohol, jak i jego śmieszne ubranie.
    
    Puściłem ręce dwudziestojednolatka, ale tylko po to, żeby zedrzeć zeń przyduży sweterek, odsłaniający jedno ramię. Został jeszcze obcisły (chyba damski) podkoszulek, spodnie… Podążyłem rękoma w stronę jego rozporka.
    
    - James! – usłyszałem pretensjonalny okrzyk. Spojrzałem na jego twarz na moment. Teraz wydawał się być raczej przerażony, a nie wściekły, ale nie powstrzymywał mnie. Po samej minie można było poznać, jak bardzo był ...
«1234...»