Pokolenie porno | Rozdział V
Data: 13.02.2020,
Autor: tPoH
... głodna – odezwała się kobieta. – Chodź, usiądź z nami. Częstuj się. – Uśmiechnęła się zachęcająco.
Annette niepewnie usiadła na drewnianym krześle. Kobieta nałożyła jej na talerz solidną porcję jajecznicy.
– Jestem Katherine, a to mój mąż Jake. Ta sympatyczna młoda dama to nasza córka, Annabelle.
Dziewczynka przerwała jedzenie na sekundę. Z szerokim uśmiechem na twarzy zamachała radośnie rączką, po czym wróciła do pałaszowania jajecznicy.
– A...Annette. Mam na imię Annette – wydusiła z siebie niepewnie.
– Rozumiemy, że to, co widzisz jest dla ciebie trudne i niespotykane. Nasze zwyczaje i relacje zawsze wywołują szok przy pierwszym kontakcie osób - nazwijmy je - niewtajemniczonych. Nieczęsto się to zdarza zresztą, żeby ktoś z zewnątrz odkrywał nasz sekret. Nigdy jeszcze w całej historii Rodziny nie gościliśmy członka klasy Elitarnej – powiedziała Katherine.
– Nie będziemy cię tu więzić. W każdej chwili możesz odejść. Wiemy, że w takim przypadku ryzykujemy śmiercią całej naszej rodziny. Jeżeli zdecydujesz się odejść, mamy nadzieję, że utrzymasz nasz sekret w tajemnicy. Jeżeli zechcesz zostać trochę dłużej, to chcielibyśmy przedstawić cię kilku osobom i wtajemniczyć w działania i historię Rodziny – wyjaśnił Jake.
– Ja... Ja nie chcę wracać. Już nie mogę tak żyć. Nie dam rady. Nie chcę, nie chcę...
– Spokojnie, dziecinko, spokojnie – łagodnie odezwała się Katherine. – Nigdzie nie musisz wracać. W Rodzinie znajdzie się miejsce dla każdego. Zawsze – ...
... Uśmiechnęła się, zamykając w uścisku dłoń Annette. – Mogę zapytać czemu nie chcesz wracać? Czym się zajmowałaś na co dzień?
– Byłam... Urodziłam się i wychowuję w szkole Art of Joy.
– Art of Joy? Pierwsze słyszę.
– To jedna z elitarnych, choć nieformalnych szkół. Modyfikacje genetyczne dzieci są dość ścisłe uregulowane prawnie, więc działają w tajemnicy, żeby mieć wolną rękę, co do eksperymentów. W tej branży działa wiele legalnych szkół, ale nieformalne są jeszcze tylko dwie.
– Branży? Jaka to branża? – dociekała Katherine.
To co jeszcze niedawno napawało ją dumą, teraz przynosiło jedynie przeraźliwy wstyd. Nie była w stanie z siebie tego wykrztusić. Spuściła wstydliwie wzrok w podłogę i wyciągnęła język na ponadprzeciętną długość, rozdwajając go na dwie części.
– Ohhh… – Zmieszała się Katherine. – No tak. Art of Joy. Mogłam się domyślić. Przepraszam cię, dziecinko.
Jake, jak wryty, z półotwartymi ustami obserwował każdy ruch języka. Jego oczy błyszczały jak dziecku, które zobaczyło wymarzoną zabawkę.
– Jake! – wrzasnęła kobieta.
Meżczyzna drgnął jak poparzony. Z wyraźną niechęcią oderwał wzrok od języka.
– Tak, tak... Przepraszam – burknął zmieszany. – Po prostu musisz przyznać, że to raczej niecodzienny widok. Takie modyfikacje to poziom pierwszej ligi. Naprawdę, co innego w telewizji, a co innego na żywo zobaczyć.
Annette wyciągnęła język jeszcze raz. Tym razem na pełną długość. Rozdzieliła go na cztery pasma i zawirowała szybko.
– Jezusie ...