1. Jubileusz


    Data: 19.12.2019, Kategorie: Brutalny sex Autor: Tomnick

    ... bardziej siebie niż innych obserwatorów.
    
    #
    
    – Ej, a może my pójdziemy zachwycić dziewczyny naszym towarzystwem? – Andrzej solidnie klepnął mnie w plecy.
    
    Tak mnie jebnął, że aż coś chrupnęło w plecach. Powoli prostowałem się z grymasem na twarzy.
    
    – Kurwa, jebnij mnie tak jeszcze raz, a wyląduję na SOR-ze – stęknąłem po chwili.
    
    W ogóle nie przejął się moim narzekaniem. Takie zachowanie było u niego normalne, kiedy był podchmielony i podniecony. Jeżeli podniecił się czyimś prowokacyjnym zachowaniem, to szykował się do bójki. Zadyma gwarantowana. Jeżeli podniecił się widokiem jakiejś dziewczyny, to szykował się do błyskawicznych zalotów. Ruchanie gwarantowane. Chyba, że dziewczyna była rozsądna i uciekła już na początku rozmowy. Chłopak nudził się na bezrobociu, ale ojciec miał warsztat samochodowy, a drugi warsztat nadzorował w sąsiednim miasteczku, więc Jędrek biedy nie klepał, a czymś musiał się zająć. I miał mieszkanie na drugim końcu miasta. Miał gdzie ściągać złowione laski. Nie to, co ja. Pracowałem w urzędzie gminy, studiowałem zaocznie i mieszkałem u rodziców. Perspektywy, że hej... Chociaż i tak wiele osób zazdrościło mi takiej sytuacji. No, głównie spokojnego etatu.
    
    – No, chodź! – Andrzej ciągnął mnie za połę marynarki.
    
    – Daj spokój, nie moja kategoria – wyszarpnąłem marynarkę. Zawsze byłem realistą.
    
    – Idziemy! – objął mnie ramieniem i już nie puścił. Nie szarpałem się. I tak był znacznie silniejszy ode mnie.
    
    Rad nie rad poszedłem. Andrzej ...
    ... roześmiany od ucha do ucha, ja z niepewną miną prawie wleczony przez kolegę.
    
    – Przecież nie będę szarpał się przy ludziach. I to z kolegą – tłumaczyłem samemu siebie. – Wyjdę na dzikusa. Gdy Jędrek zacznie się do nich ślinić, to ja się ulotnię.
    
    #
    
    Julka stała w większym gronie. Kiedy nas spostrzegła, przyjaźnie pomachała dłonią. Odmachaliśmy i podeszliśmy do blondynki, która wysiadła z merca i jej rudej koleżanki. Ruda miała zieloną spódniczkę w białe grochy, zielone, błyszczące sandałki na szpilce i ażurową seledynową bluzkę, a pod nią cielisty stanik. Jednak przez delikatny materiał stanika widać było duże, ciemne sutki. Nie wiedziałem, gdzie patrzeć, żeby nie wyjść na napaleńca. Przełknąłem ślinę. Andrzej uważnie oglądał auto. I nadal mocno ściskał moje ramię.
    
    – Jędrek, przecież nie ucieknę – skłamałem.
    
    Udał, że mnie w ogóle nie słyszy. Lekko chwiał się i podziwiał samochód. W zasadzie w takim momencie był odporny na wszelkie bodźce. Prawie wszystkie. Pod wpływem alkoholu stawał się nadwrażliwy na urok kobiet i nowych modeli aut. Ciężarowe nie jarały go. Ciężarne też nie.
    
    Blondynka ruchem głowy odgarnęła włosy. Zadzwoniły duże złota koła, które wpięła w uszy. Świetnie wyglądała z takimi kolczykami. Biała bluzka z niebieskim kołnierzykiem i ciemnoniebieska spódniczka w delikatne jasne prążki podkreślały jej urodę i szczupłą, opaloną sylwetkę. Niebieskie klapki na szpilce, czerwone paznokcie, zadbane stopy. Przyjemnie było na nią popatrzeć.
    
    – Ciekawe, jak ...
«1234...12»