1. Femina - poranek księżniczki


    Data: 01.04.2022, Kategorie: BDSM Twoje opowiadania Autor: Uległy Seba

    ... zabawie rumieńców. Faktycznie byłem zaczerwieniony, a kopniaki nie były groźnie. Budzik Anny, siostry Mariki składał się z trzech niewolników. Gdy miała zły humor po przebudzeniu potrafiła kopiąc piętami połamać nos na drobne cząstki lub tak zmasakrować jakby był wepchnięty do środka. Zanim jednak taki biedak mógł udać się po opatrunek, musiał poczekać na karę za pokrwawienie stóp i pościeli oraz przerwanie zabawy. Anna za karanie zabierała się zaraz po śniadaniu w ramach swoich ćwiczeń, czasem otrzymywali po kilkadziesiąt batów, czasem i więcej tak czy siak musieli wytrzymać aż się zmęczy. Po takim poranku również ich pocięte batogiem plecy wymagały opatrunku. Na szczęście Marika nie pożyczała siostrze swoich niewolników bo miała ich zaledwie kilkunastu, za to nie raz musiałem obudzić Panią Monikę. Ta nie robiła z tego zabawy, była zaspana to kopała , ale gdy się przebudziła przestawała. Nie była to dla niej rozrywka, połamała nos to połamała, wybiła oko to wybiła, nie zwracała na to uwagi, obudziła się i odsyłała niewolnika precz. Tak więc teraz po obudzeniu swojej Pani polożyłem się na podłodze, żeby nie kładła swoich pięknych stóp na zimnym. Naprawdę miała piękne stopy, czterdziestki ale o idealnych proporcjach. Żadnych zgrubień, wystających kości, piękne długie palce z cudownymi paznokciami. Ta jednak zamiast usiąść na krawędzi łóżka, rzuciła rozkaz.
    - wyżej Bash, objadłam się chyba wczoraj za mocno.
    - chwileczkę proszę Pani
    Usiadłem na chwilę i przetarłem twarz ...
    ... zwłaszcza usta środkiem do dezynfekcji oraz wypłukałem nim w buzi. Marika bezwzględnie tego wymagała, jej cudowny o jedwabistej skórze tyłeczek nie mógł dotykać brudnego pyska niewolnego. Po czym zrobiłem prawidłowy mostek tak jednak, że dłonie miałem skierowane ku górze. 
    - gotowe proszę Pani
    Marika jak gdyby nigdy nic przekroczyła przeze mnie, oparła stopy na dłoniach i bez ceregieli usiadła tyłkiem na mojej twarzy, nie celowała, wytresowala mnie sobie tak, żebym sam ustawiał usta pod odbytem jednocześnie nos miał przy łechtaczce, gdyby popuściła mogłem natychmiast zaciągnąć siuśki nosem. Nie była to łatwa pozycja, ale Pani nie lubiła w kucki czy na pół stojąco. Powierciła się troszkę, gdy ja w tym czasie rozmasowywałem jej oczko koniuszkiem języka. Nadęła się solidnie, ale wyszedł tylko potężny pierd, który mało nie rozerwał mi płuc. Musiałem wstrzymać oddech do czasu aż tkanka płuc pochłonie nieprzyjemny zapach, zazwyczaj trwało to około dwóch minut, a metan potęgował odruch dławienia i powodował nieznośny ból głowy. Bylem na siebie zły, mogłem przyjąć pierdnięcie do żołądka bo jeśli teraz zacznie sikać to nie mam miejsca w płucach. Nie połkniecie czegoś czy wypuszczenie nieświeżego powietrza nie wchodziło w grę. Zbyt dobrze pamiętałem i szkolenie w hodowli i zajęcia w szkole u Pani. Treserka Renata nie pastwiła się nade mną z jakimś szczególnym upodobaniem bo zawsze byłem duży na tle rocznika a ją kręcili jak już wspominałem mali, drobni chłopcy. U nich wydęty brzuch był ...