1. Czy to jest miłość, czy to jest kochanie? - cz. dwunasta


    Data: 30.01.2019, Autor: franek42

    ... Widziałam, jak ucieszyła się, że zdecydowaliśmy się na mieszkanie razem z nimi. I jestem przekonana, że pewnie jeszcze dzisiaj zaszczyci nas swoją obecnością, żeby zapytać o nasze samopoczucie.
    
    Mówiła to z taką pewnością w głosie, że mój sceptycyzm znacznie zmalał.
    
    - Myślę, że powinniśmy poszukać naszych gospodarzy, a przede wszystkim zapoznać się bardziej z tą siedzibą i jej otoczeniem - powiedziałem do siostry.
    
    - Wolałabym, co prawda, zapoznać się bardziej z naszym mieszkaniem, a może i wypróbować niektóre sprzęty, ale niech ci będzie. Idziemy do salonu czy na taras, bo dziadek tam się skierował, kiedy rozchodziliśmy się - oświadczyła siostra, zgadzając się częściowo ze mną.
    
    Ruszyliśmy więc z powrotem na parter, a następnie w stronę tarasu z tyłu części mieszkalnej. Faktycznie, kiedy dotarliśmy na taras, ciocia z dziadkiem pogrążeni byli w rozmowie. Ela pierwsza nas zobaczyła.
    
    - Są nasi gości, tato! - oznajmiła wesoło dziadkowi.
    
    - Zanieśliśmy trochę rzeczy do mieszkania na drugim piętrze i postanowiliśmy was poszukać - powiedziałem, rozglądając się po tarasie i otoczeniu.
    
    - To dobrze! Bo właśnie rozmawialiśmy o was i o waszych wakacjach - powiedział dziadek, podnosząc się z fotela. Robił wrażenie sympatycznego, energicznego faceta i takim był.
    
    - Ja chciałem was zagonić od jutra do roboty, ale wasza ciocia jest innego zdania. Powiedziała, że powinienem się postarać o to, żebyście mieli piękne wakacje, a nie zawracać wam dupy, jakąś robotą - dziadek, ...
    ... mówiąc to, sam się roześmiał.
    
    - Miałeś może Adamie jakiś kontakt z łodzią motorową? - zapytał neutralnym tonem.
    
    Pokręciłem przecząco głową, bo faktycznie nie miałem tej przyjemności.
    
    - No, to chodźcie oboje ze mną! Musimy jakoś to zorganizować, żebyście od jutra, a najpóźniej od wtorku, mieli te swoje wakacje - powiedział dziadek.
    
    - To wy idźcie z dziadkiem, a ja przygotuję coś na kolację. Tato, o dwudziestej widzę was w jadalni. Weź też poprawkę, że Adam przejechał dzisiaj ponad trzysta kilometrów i ma prawo być zmęczony - zwróciła się do swojego ojca, a naszego dziadka.
    
    - Dobrze, dobrze! Wiem o tym! Boję się, że to nie ja, a oni nie będą chcieli wracać - dodał ze śmiechem.
    
    Zagarnął nas ramieniem i ruszyliśmy w stronę, widocznego kilkadziesiąt metrów dalej i wychodzącego na jezioro, pomostu. Przy pomoście przycumowanych było kilka łodzi motorowych.
    
    Sądziłem, że dziadek wsadzi nas do jakiej małej, kilkumetrowej motorówki, a on podszedł do największej z nich, dużego, kilkunastometrowego jachtu z dwoma silnikami i dwoma sterówkami - jedną na poziomie kabiny i drugą, na pomoście ponad kabiną.
    
    Staliśmy z tyłu, więc dziadek wskazując na zespół dwóch silników, zaczął nam
    
    objaśniać podstawy ich pracy, ich systemu chłodzenia, systemu sterowania jachtem, pilnowania tego, aby słup wody po kilem, czyli głębokość pod dnem jachtu, nigdy nie była mniejsza od stu sześćdziesięciu cm.
    
    Uświadomił nam, że pływając jachtem po jeziorach mazurskich, bardzo ważna jest ...
«12...456...11»