Czy to jest miłość, czy to jest kochanie? - cz. dwunasta
Data: 30.01.2019,
Autor: franek42
Tak jak wspomniałem, po przyjeździe do siedziby dziadka i cioci Eli, niejaką zagadką dla mnie było to, dlaczego taka piękna, o wdzięcznym, prawie dziewczęcym wyglądzie kobieta, jaką była ciocia Ela, pozostawała singielką.
Teraz więc, kiedy doświadczyłem bardzo szybko, czego mogę spodziewać się po pięknej cioci, przestało mnie nurtować pytanie; dlaczego ciocia jest sama? W ciągu paru minut dała mi do zrozumienia, że podobam się jej i jest zainteresowana moją skromną osobą.
Poza tym pokazała, że jest bardzo energiczną, wysoko zorganizowaną kobietą i gospodynią. Kiedy Zosia dołączyła do nas, bo dziadek wyszedł na taras z tyłu domu, w ciągu kilkunastu minut postawiła przede mną i Zosią, podgrzany obiad.
- Wiedząc, że przyjedziecie, postanowiłam zrobić obiad typowy dla kuchni mazurskiej. Tak, że niekoniecznie może wam to smakować - powiedziała, uśmiechając się i serwując nam po kolei; zupę karmuszkę czyli zupę mięsną po mazursku z chlebem, schab po mazursku z ziemniakami i warzywami, a na deser ciasto z jeżynami. Do popicia był kompot z owoców leśnych lub chłodna herbata owocowa.
Było tego sporo i ciocia z przyjemnością patrzyła, z jakim apetytem wcinamy wszystko, co przed nami stawia. Pewnie miała mieszane uczucia, na temat naszego apetytu. Niewątpliwie zastanawiała się czy wynika to z naszego wilczego apetytu czy niedożywienia.
Skąd mogła przypuszczać, że będzie miała do czynienia z dwojgiem młodych głodomorów. Byliśmy trochę wygłodzeni, a do tego świeże, ...
... mazurskie powietrze, zaostrzyło niesamowicie nasze apetyty, nie mówiąc o niepowtarzalnym, wybornym smaku, stawianych przed nami przez ciocię Elę, potraw. Widząc jej spojrzenia, musiałem to wyjaśnić.
- Cio…Elu, pewnie zdziwił cię nasz apetyt, bo zwykle tyle nie jemy. Ale wszystko, co nam podałaś, było tak smaczne, że tak ja, jak i Zosia nie byliśmy w stanie zostawić czegokolwiek na talerzu. Jesteś Elu chyba najlepszą kucharką w tej części Europy - powiedziałem.
Ciocia Ela uśmiechnęła się i zarumieniła, jakby została przyłapana na czymś niezbyt przyjemnym.
- Każdej kucharce czy gospodyni puste talerze sprawiają przyjemność, bo oznaczają, że to, co przygotowały czy ugotowały, smakowało ich gościom czy konsumentom. Tak jak wam mój obiad.
A przez chwilę faktycznie pomyślałam, czy wasz apetyt nie wynika z niedożywienia.
Po obiedzie, ciocia zaproponowała nam, wybranie lokum na czas naszego pobytu. Weszliśmy do holu i ciocia w dużym skrócie opisała nam, co mieści w sobie czy co składa się na całość tej złożonej, opasłej budowli.
- Ta budowla czy rezydencja, jak ją nazwałeś Adasiu, to dość złożony twór architektoniczny.
Składa się z części mieszkalnej i biurowej. Tata tak sobie zażyczył, bo nie cierpi biura, jako takiego, więc wymusił na architekcie, żeby mu wykombinował biuro w domu, albo dom obok biura.
Nawet sobie nie wyobrażacie, ile ten biedny architekt zrobił rysunków, koncepcji, propozycji.
Kiedy w końcu wszystko uzgodnili i miała powstać dość zgrabna, ...