1. Angelique d'Audiffret-Pasquier (V)


    Data: 14.06.2022, Kategorie: Masturbacja historia, delikatnie, Autor: Allegra_Monte

    Kolacja przebiegła w nader napiętej atmosferze. Biedna Eveline unikała mojego wzroku, jak mogła. Kiedy poprosiłam ją o podanie imbryka z herbatą, o mało nie zemdlała. Połowa dzbanuszka skończyła na obrusie. Speszona kuzynka rozpłakała się i uciekła do swojego pokoju.
    
    - Bardzo nerwowa ta moja siostrzenica, nie sądzisz Angelique? - spytała mama, podnosząc w dezaprobacie brwi. - To tylko kilka kropel herbaty, nie koniec świata.
    
    - Pewnie tęskni za domem, to pewnie od tego... - odpowiedziałam współczująco. - Sama, z dala od przyjaciółek. Musi strasznie cierpieć.
    
    Mama pokiwała głową.
    
    - Masz rację, drogie dziecko. Jestem pewna, że o to chodzi. Może powinnaś do niej pójść, porozmawiać. Niech się otworzy. Co ty na to? - spytała.
    
    Z trudnością pohamowałam śmiech.
    
    - Chcesz, żebym teraz do niej poszła? - spytałam drżącym z radości głosem.
    
    Mama odprawiła mnie gestem dłoni. Wstałam od stołu, ukłoniłam się i pobiegłam na górę, do pokoju mojej ogarniętej tęsknotą kuzyneczki.
    
    Tak jak myślałam, drzwi były zamknięte na klucz. Zapukałam energicznie.
    
    - Eveline! Wszystko w porządku?
    
    Najpierw odpowiedziała cisza. Dziewczyna musiała jednak stwierdzić, że jeśli nie chce wzbudzać podejrzeń, powinna odpowiedzieć.
    
    - Wszystko dobrze. Dziękuję...
    
    Jeśli myślała, że pozbędzie się mnie tak łatwo, była w błędzie.
    
    - Otwórz. Mama prosiła, żebym z tobą porozmawiała.
    
    Znowu cisza. Rozumiałam bardzo dobrze, że Eveline nie zdawała sobie sprawy, że zauważyłam ją w lesie, ...
    ... kiedy podglądała mnie w trakcie igraszek z Bastienem i Jeanem. Jeśli zaczęłaby zachowywać się nienormalnie, mogłaby wzbudzić we mnie podejrzenia, a tego nie chciała. Poza tym... byłam pewna, że tej udającej oziębłą matronę dziewczynie, spodobało się przedstawienie w lesie.
    
    Zachrobotał klucz. Drzwi otworzyły się powoli. Oblana rumieńcem, zawstydzona twarz Eveline wyjrzała nieśmiało.
    
    - Przepraszam za zabrudzenie obrusa... - wydukała.
    
    - No, coś ty - odpowiedziałam rezolutnie i odsuwając ją na bok, weszłam śmiało do środka. Kuzynka patrzyła bezradnie, jak siadam na łóżku, podciągając sukienkę do kolan. Poklepałam miejsce obok siebie. - Chcesz porozmawiać? - spytałam.
    
    Zrezygnowana, przymknęła drzwi, zostawiając jednak bezpieczną szparę, po czym podeszła bliżej i usiadła obok, choć nie tak blisko, jak chciałam.
    
    Pierwszy raz od wypadku w lesie, mogłam przyjrzeć się uważniej. Początkowe wrażenie wcale się nie zmieniło - kuzyneczka była śliczną, pociągającą dziewczyną, żywym odbiciem swojej matki. Jeśli jednak na początku odepchnął mnie jej chłód, to teraz widziałam ją zupełnie inaczej. Z zachwytem spijałam urodę jej twarzy - pełnych warg, lśniących ciemnych oczy, delikatnych płatków uszu, długiej szyi. Najwidoczniej zmieszała ją natarczywość mojego wzroku, gdyż odwróciła głowę. Pozwoliło mi to opuścić dyskretnie oczy na kształtny, spory jak na jej wiek, tyłeczek. Jak jej mama. Dokładnie jak jej słodka mama. Poczułam jak wilgotnieje mi krocze. Przełknęłam głośno ślinę. ...
«123»