1. Wino, kobiety i grzech


    Data: 13.06.2022, Kategorie: Romantyczne delikatnie, Autor: Mirabelka

    Uniosła głowę znad dokumentów dokładnie w tym momencie kiedy Marek znad monitora spoglądał w jej stronę. Czas jakby na moment się zatrzymywał kiedy spoglądali sobie nawzajem w oczy. Obydwoje wiedzieli, że czują i myślą dokładnie to samo. Wiedzieli też, że pragną dokładnie tego samego...
    
    Iskrzyć zaczęło między nimi już dawno. Mirka unikała jednak takich sytuacji, kiedy Marek byłby tak blisko, że wystarczyłoby wyciągnąć dłoń i poczuć ciepło jego ciała przez materiał koszuli. Wiedziała, że Marek jej pragnie. Niedopowiedzenia, znaczące spojrzenia, ukradkowe muśnięcie dłoni... wszystko to było osnute gorzkim posmakiem zakazanego owocu.
    
    Mirka nie chciała się wikłać w tak skomplikowane relacje. Jednak, kiedy nadchodziły takie dni, jak dzisiaj, kiedy pragnienie stawało się silniejsze od jej woli. W takie dni, zwykle uciekała jak najdalej od Marka. Bała się, że ten ogień, jaki jest między nimi pochłonie ją i strawi, że kiedy ulegnie, nie będzie odwrotu i nie da się cofnąć czasu.
    
    Gośka, która siedziała z nimi w Instytucie jęknęła ze zmęczenia, rzuciła plik papierów na podłogę i oznajmiła, że na dziś ma dość. Mirka wróciła do swojej pracy, Marek wrócił wzrokiem na monitor.
    
    - Idziemy do domu? - zapytała Gośka.
    
    Mirka powiedziała, że musi swoje teczki dokończyć dziś. Zostało jej dwie do przejrzenia i właściwie to wolałaby mieć to już z głowy.
    
    - Jutro zrobię raport i moja działka gotowa. A tobie dużo zostało?
    
    - Mam jeszcze całe pudło do przerzucenia. Ale dziś mi się nic ...
    ... kupy nie trzyma. Więc idę spać. Jutro to dokończę.
    
    - No dobrze. To pomogę ci z tym jutro...
    
    - No to pa... Do jutra pracusie!
    
    Kiedy Gośka wyszła atmosfera w pokoju stała się jakby dużo bardziej naelektryzowana. Nie odzywali się do siebie przez długi czas w skupieniu pracując nad końcowym raportem.
    
    Mirka odłożyła ostatnią teczkę. Odchyliła się na krześle i mocno przeciągnęła. Spojrzała na Marka. Wstał w milczeniu i podszedł do niej. Chodź Mirabelko, zabieram cię stąd. - Ale dokąd? - zapytała - Przecież już noc. Trzeba wracać do domu.
    
    - Nie chcę. Ty też tego nie chcesz. Czuję to. Tylko bez gadania – przerwał jej widząc, że zaraz wygarnie mu 150 argumentów za tym, żeby wracać do domu.
    
    - Ale Marku...
    
    - Żadnego ale! Mamy coś do omówienia, nie uważasz? - Zapytał bardzo poważnym tonem zaglądając jej głęboko w oczy. - Powiedz, jak długo zamierzasz przed tym uciekać?
    
    - Niby przed czym?
    
    - Przed tym, co nieuniknione... Przed sobą, przede mną, przed tym co do siebie czujemy.
    
    Zostawili klucz na portierni i poszli ciemną uliczką w stronę ulubionego pubu. We środę bywał tam niewielki ruch więc udało się zająć zaciszne miejsce w małej sali. Marek zamówił wino.
    
    - In vinco veritas Mirabelko – powiedział podając jej lampkę. Uśmiechnął się do niej czule i usiadł blisko niej. Mirka jak zwykle poczuła, że musi uciekać.
    
    - Nie patrz tak na mnie – szepnęła
    
    – Będę. I chcę. Zrozum to w końcu kobieto, nie jestem z kamienia i nie będę dłużej udawał, że nic do ciebie ...
«1234»