1. Opiekun (IV)


    Data: 16.05.2022, Kategorie: Nastolatki koniec, Autor: Lola

    ... mocno, a ja po chwilowej uciesze, że jestem bezpieczna zaczęłam się mu wyrywać. Szarpałam się jak głupia i chyba nawet udawało mi się przekrzyczeć tę nawałnicę. Jednak nie miałam z Tomkiem nawet najmniejszych szans. Podniósł mnie i mocno przycisnął ku sobie, chwilę potem wsadził do auta i z całej siły zatrzasnął drzwi. Cała drżałam, ale próbowałam to przed nim ukryć, gdy wsiadł do auta i odwrócił się do mnie.
    
    - Co ty wyprawiasz? – jego głos świadczył o tym jak bardzo był wściekły.
    
    - A co cię to obchodzi? Prosił cię ktoś o ratunek? – za to mój głos opływał jadem.
    
    Nie umknęło mojej uwadze jak odsunął się ode mnie. W jego oczach zauważyłam przerażenie mieszające się z wściekłością. Nozdrza mu drgały.
    
    - No co? Zabrakło cię... - zaczęłam się nerwowo śmiać.
    
    - Słyszałaś wszystko? – zapytał już spokojniej, a jego oczy zrobiły się podejrzanie czerwone.
    
    Ale nie było mi go żal. Przynajmniej nie chciało.
    
    - To nie tak miało zabrzmieć... to w ogóle nie tak... - oparł głowę o kierownicę.
    
    Mimo szalejącej na zewnątrz wichury w aucie zrobiło się nagle spokojnie. Ta cisza zaczęła się robić ociężała i przytłaczająca, dlatego czym prędzej ją przerwałam.
    
    - A jak?
    
    Nic nie odpowiedział.
    
    - Do cholery jak? No powiedz mi jak? – z całej siły zaczęłam uderzać o deskę rozdzielczą.
    
    Wtem on unieruchomił mi ręce i ponownie spojrzał głęboko w oczy, ale nie odezwał się, ten fiut nadal się nie odezwał.
    
    - Okej, rozumiem... nie chcesz to nie zmuszam. Odwieź mnie z ...
    ... powrotem, chcę do domu, do siebie, do mojego łóżka. Chcę zasnąć i obudzić się bez tych wszystkich wspomnień, które we mnie zbudowałeś.
    
    - To była pomyłka... nie tego chciałem...
    
    Tego już nie wytrzymałam, z całej siły strzeliłam mu z liścia. Puścił mnie i oparł się o zagłówek. Ja oparłam się o zimną szybę, nie byłam w stanie na niego patrzeć... a jeszcze rano tak czule mnie całował...
    
    - Ale czego do cholery nie chciałeś? – nie mogłam tak po prostu odpuścić.
    
    - Tego co się wydarzyło...
    
    Odebrałam to jednoznacznie. Nie chciał tego co było między nami. Ale czy w ogóle coś było... Nawet nie próbował wyjaśniać, po prostu milczał. Zawiodłam się. Byłam totalną kretynką licząc, że będzie tak jak w tych wszystkich filmach, w których na koniec jedna ze stron sobie uświadamia, że to kocha tą ją/jego i chcę być z nią/nim już na zawsze. Matko! To nie ten film. To był jakiś dramat, w dodatku kręcony przez słabego reżysera. Tomek ruszył i już po około 3 minutach byliśmy przed domem. Wypadłam z auta i zobaczyłam na podjeździe samochód rodziców. Ucieszyłam się niezmiernie, weszłam do holu i ujrzałam moją mamę oraz zatroskanych dziadków, a właściwie to tylko babcię, bo dziadek stał z ponurą miną w kącie. Za mną wszedł Tomek, tak samo mokry jak ja i z czerwonym śladem na lewym policzku po uderzeniu. Ja ledwo nad sobą panowałam aby się nie rozpłakać. Zdołałam jeszcze wydusić przeprosiny za moje zachowanie i podziękować za ugoszczenie. Rodzice jeszcze chwilę rozmawiali z nimi, ale ja już tego ...