1. Noc zimowa (I)


    Data: 16.04.2022, Kategorie: klasyczne, przypadek, Romantyczne Autor: MarySue

    ... każdym zetknięciem się ich języków, z każdym ruchem warg.
    
    W końcu oderwał się od niej, oparł czołem o jej czoło.
    
    - Powinienem chyba już iść – powiedział.
    
    To akurat nie bardzo jej odpowiadało.
    
    Wzruszyła ramionami.
    
    - Jeśli tego naprawdę chcesz, to nie trzymam na siłę - odpowiedziała, siląc się na spokój, niemal obojętność.
    
    - Nie chcę, ale powinienem – odsunął się od niej o krok. - To nie w moim stylu.
    
    Chciała coś powiedzieć, cokolwiek, żeby go zatrzymać, przekonać. Pragnęła go w tej chwili, i nie miała ochoty przerywać.
    
    Ale nie powiedziała nic, tylko odsunęła się jeszcze o krok.
    
    W milczeniu patrzyła, jak ubiera buty, zimową kurtkę i czapkę.
    
    - To... dobranoc - powiedział, trochę nieśmiało.
    
    Nic nie odpowiedziała tylko otwarła przed nim drzwi.
    
    Wyszedł.
    
    Tak po prostu wyszedł!
    
    Agnieszka gotowała się ze złości.
    
    Poszła do kuchni, nalała sobie kieliszek wina i wypiła duszkiem.
    
    Nalała następny, i spokojnie ruszyła do sypialni, z zamiarem wysączenia go przed komputerem.
    
    Jej wzrok padł na leżący koło komputera telefon.
    
    Telefon Pawła.
    
    Znów rozległ się dzwonek do drzwi. To na pewno on – pomyślała. - Wrócił po swój telefon.
    
    Z telefonem w ręku podeszła żeby je otworzyć.
    
    Otworzyła usta żeby coś powiedzieć, nie zdążyła nawet wyciągnąć do niego ręki z telefonem, kiedy już trzymał ją w ramionach i mocno przyciskając do siebie całował, jakby to miał być ostatni pocałunek w jego życiu. Telefon wypadł jej z ręki, zdjęła mu czapkę, i ...
    ... zaczęła mocować się z jego kurtką, on już wsuwał ręce pod jej sweter. Jęknęła głośno, gdy zimnymi palcami dotknął jej piersi, i zaczął je rytmicznie ugniatać. Przerwał pocałunek, po to żeby ściągnąć jej sweter przez głowę, i posłuszny jej dłoniom pozwolił jej na ściągnięcie swojego swetra.
    
    - Mówiłeś, że to nie w twoim stylu – powiedziała Agnieszka pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem.
    
    - Może czas żebym zmienił styl – odpowiedział, zdejmując z niej obcisłą, schowaną wcześniej pod swetrem bluzeczkę. Stanika nie nosiła.
    
    Uniósł ją, a ona niemal automatycznie oplotła nogami jego biodra, przez swoje i jego dżinsy wyczuwając jego erekcję. Podniecał ją dotyk jego skóry na piersiach, podniecał ją dotyk jego języka w ustach, zapach jego włosów, przyśpieszony oddech, lekkość z jaką ją uniósł... Podniecała ją jego siła, której trudno było się domyślić w szczupłym ciele, a jednak z jaką łatwością ją trzymał, jakby w ogóle nie zauważał jej ciężaru...
    
    Ściskając mocno jej pośladki, nie przestając jej całować przeszedł przez sypialnię, aż nadal spleceni opadli na łóżko.
    
    Agnieszka była tak podniecona, tak oszołomiona swoim podnieceniem, że ledwie zauważała otoczenie. Zarejestrowała na marginesie zmianę pozycji i jęknęła z rozczarowaniem, gdy jego usta oderwały się od jej ust. Zaraz jęknęła ponownie – gdy poczuła dotyk jego warg i zębów na szyi. Jego ręce szarpały zamek jej dżinsów, więc uniosła biodra pomagając mu się rozebrać – pośpiesznie, spodnie, majtki, skarpetki, byle jak ...