1. ​Zakaz Życia


    Data: 26.01.2019, Kategorie: BDSM Fetysz Autor: Katrine

    ... piwnicy ustawiła na stole zespół klatek połączonych wąskimi metalowymi korytarzami z ogromną ilością szczurów! Przypięła dodatkową klatkę do całości z malutkim prosiaczkiem, do którego prowadziło malutkie okienko, na końcu korytarza łączącego z kompleksem gryzoni. Podchodziły, gryząc po kawałeczku prosiaczka, zjadały żywcem bardzo wolno kawałeczek po kawałeczku. Po godzinie zostało kilkanaście kosteczek, dokładnie ogołoconych ze wszystkiego, co zjadliwe.
    
    Wyginając boleśnie ręce za plecy, zapięła kajdanki na rekach, na nogi łańcuchy, spinając metalowym łącznikiem z obrożą na szyi. Wprowadziła do wąskiej wysokiej klatki, przytwierdzając ciało do ścianki. Mniej więcej w środkowej części było malutkie okienko na wysokości mojego brzucha, dokładnie obszar przytwierdziła rzemieniami do klatki. Podjechała klatką pod kompleks, okienko bezpośrednio trafiło w korytarz kompleksu. Z dzikim wyrazem twarzy obserwowała moje oczy szalejące, błagające. Wpadłem w szaleństwo paniki, skamlałem, nie mogąc wydobyć głosu, ze zniszczonego gardła. Otwierała przejście dla gryzoni jak w zwolnionym filmie. W korytarzu ich szczęścia a mojego straszliwego, niepojętego strachu. Przemieszczały się wolno, wciskając się jeden na drugiego, głodne mojego mięciutkiego ciała w okolicy brzucha. Stała niczym posąg, niewzruszona moimi bezgłośnymi objawami paranoidalnego żebrania o troszeczkę człowieczeństwa — strzelenie w mój łeb z broni palnej.
    
    — Jeżeli kiedykolwiek mi się w jakiejkolwiek formie ...
    ... sprzeciwisz, ewentualnie nie okażesz należnego posłuszeństwa, nie zamknę korytarza — w ostatnim momencie kilka centymetrów przed brzuszkiem, gdy mocz strachu wylał się z mojego rozporka, mknąc po nogach, zamknęła przejście z kompleksem gryzoni.
    
    Przestała zakuwać w łańcuchy zniewalające, nie zakładała więcej obroży ze smyczą, kompletnie bez jakichkolwiek zniewalających urządzeń podróżowałem, posłusznie gdzie chciała i kiedy chciała, stałem się całkowicie uległy. Rzekła — biegnij, to biegłem jak opętany do utraty przytomności, skacz — to pewnie jak mógłbym, to pytałbym ​tylko jak wysoko.
    
    Wskoczyła w moje życie wzorem przypadkowego mistrza Świata w rzucie oszczepem, w trakcie pojedynku na korcie tenisowym, podeszła do mnie jakbyśmy się znali od zawsze, ścierała z mego lica pot, tak mi się to spodobało, że następnego dnia w samolocie na Hawaje wycierała z ust moich likier po ciastkach. Po chwili wycierałem ręcznikiem jej plecy wychodzącej spod natrysku. Nie przeszkadzało kompletnie jej kilka lat więcej od moich 21 za chwilę kończonych. Wchodząc w dorosłość, jak mój prawnik określił, dziedziczyłem ogromną fortunę, która otwierała swoje wąskie drzwi po osiągnięciu wymaganego w testamencie wieku, do całkowitego stanowienia o dorobku minionych pokoleń. Na chwilę spadła z mojego dorodnego w rozporku tylko po to, żeby w urzędzie móc zawrzeć związek małżeński, po wielkiej odkrytej miłości dwojga stworzonych dla siebie ludzi… tyle zapisali w bajce o dwójce zakochanych, prawda była tak ...