1. Księżycowa opowieść (IV)


    Data: 28.12.2021, Kategorie: Fantazja wampir, Autor: deal

    ... zwierzę znów powróciło do obgryzania gałązek. Szybki jak błyskawica cień przemknął za jej zadem i zwierzę w panice rzuciło się do ucieczki, rozbryzgując wokół bryłki zamarzniętego śniegu. Biegło na oślep zygzakiem, uskakując w ostatniej chwili przed pniami drzew. Serce pompowało krew w szaleńczym tempie, mięśnie zmęczyły się boleśnie i zwierzę w końcu zwolniło kroku przechodząc do spokojniejszego kłusa. Rozejrzało się niespokojnie wokół i nie wyczuwając już zagrożenia, szło spokojnym krokiem wzbijając swym oddechem kłęby pary. Cios. Zwierzę powalone szybkim uderzeniem wbiło się w śnieg wierzgając żałośnie racicami w powietrzu. Trzask łamanych kości i sarna opadła na zlodowaciałą białą pokrywę. Wśród mrozu tej zimy cicho niósł się już tylko dźwięk łapczywego łykania.
    
    - Dobrze! - Wyrósł obok niej jak spod ziemi i jego głos odbił się echem wśród lasu. - Nie jesteś w tym już coraz lepsza, ale naprawdę dobra. - Ukucnął obok i odsunął jej długi warkocz na bok, by nie ubrudziła go krwią zwierzęcia. Spojrzała tylko na niego spod półprzymkniętych powiek nie przestając pić. - Nie możesz tak długo czekać z pożywianiem się. - Pogłaskał ją czule. - To cię osłabia i nie masz później siły gonić zwierzyny po lesie, najdroższa. Takie zachowanie wodzi na pokuszenie, by zaspokoić głód słabszą ofiarą... A nasi sąsiedzi na pewno zorientowaliby się, gdyby ich krąg zaczął się pomniejszać. - Zażartował.
    
    - Skończ już te swoje kazania, odbierasz mi apetyt. - Oblizała usta z resztek czerwieni i ...
    ... obrzuciła go gniewnym spojrzeniem. - Poszło mi znakomicie!
    
    - Prawie ją spłoszyłaś na początku. - Nie przestawał się uśmiechać. Droczył się.
    
    - Nieprawda!
    
    - Prawda.
    
    - Nieprawda! - Krzyknęła. Widział, że budzi się w niej gniew. Oczy, które wracały już do swego naturalnego dla nich koloru znów zaczynały ciemnieć. Od kiedy Klara stała się taka jak on, wzmogły się cechy jej... namiętniej osobowości. W tym także porywczość. Czasami wystarczyła najmniejsza iskra, by wybuchła prawdziwa wojna. Ale on był cierpliwy. On wiedział, że już niedługo wszystko się uspokoi, że ona nauczy się panować nad rozbuchanymi emocjami. Dlatego też cierpliwie zmilczał jej kolejny wybuch.
    
    - Dobrze, już dobrze. - Podniósł się i spojrzał na nią z góry. Wciąż nie mógł uwierzyć jak to możliwe, by ten mały karzełek klęczący u jego stóp miał w sobie tyle siły.
    
    "Natura nigdy nie przestanie mnie zadziwiać"
    
    Podniosła się z klęczek i stanęła przed nim wyprostowana, ale i tak musiała zadrzeć głowę by na niego patrzeć z tak bliska. Tęczówki na powrót zaczęły przybierać ten ognisty kolor. Jej oczy płonęły przed nim oprawione w czarne rzęsy. Czarne kreski na powiekach wzmagały ten kontrast. Piękna. Wciąż działała na jego zmysły.
    
    - Przepraszam. - Szepnęła.
    
    - Wiem. Nie gniewam się, ale jeżeli nie zaczniesz nad sobą w końcu chociaż trochę panować, będę musiał odparowywać te twoje ciosy. - Odparł powoli. Był zaskoczony. Po raz pierwszy przeprosiła go za swój wybuch. Delikatnie pogłaskał wierzchem ...