1. Evviva l'algebre!


    Data: 30.10.2021, Kategorie: Zdrada studia, student, wykładowca, Autor: fantaxje.pl

    ... przeze mnie znienawidzonym głosikiem uwag na temat typowych matematyków – roztargnionych, rozkojarzonych, z głowami w chmurach... Dzień uznałem za sknocony do końca w momencie, gdy jedna z koleżanek, mijając się ze mną w drzwiach przy okazji opuszczania sali po ćwiczeniach, powiedziała cicho:
    
    – Wszystkie ci współczujemy. Trzym się.
    
    Październik, ku mojemu zaskoczeniu, minął spokojnie. Pani Arletta nadal nosiła się bardzo sexy, lecz choć często wzywała mnie do tablicy, nie fundowała mi już takich wzruszeń, jak na pierwszych zajęciach. Już oddychałem z ulgą, gdy okazało się, że ten okres spokoju to tylko czas na aklimatyzację. Cisza przed burzą...
    
    Listopad, jak ogólnie wiadomo, rozpoczyna się świętem zmarłych. Zostałem wywieziony do rodzinki na wieś i, żeby było jeszcze ciekawiej, zawleczony na cmentarz. Gdy tak sobie stałem i marznąc słuchałem kazania, wyobraźnia podsunęła mi obraz pani od algebry w momencie, gdy na sali ćwiczeniowej, przy, można powiedzieć, pełnym audytorium, odsłoniła przede mną spory kawałek swego ciała. Wiadomo, jaki był efekt – stwierdziłem potężną erekcję i poczułem się bardzo nieswojo. Nawiasem mówiąc, stanowczo bardziej od słuchania znanego na pamięć kazania odpowiadał mi przywołany z pamięci obraz pani ćwiczeniowiec, wyobrażanie sobie, że biorę ją na wszystkie sposoby, o jakich tylko słyszałem i jakie mogłem sobie wyobrazić, we wszystkich choćby trochę nadających się do tego celu miejscach. Tej nocy zaspokajałem się bardzo długo, ale ...
    ... szczytowanie nie przyniosło mi ulgi. Raczej przeciwnie...
    
    Na uczelni miesiąc zaczął mi się nieszczególnie – od spóźnienia na zajęcia. Na ćwiczenia z algebry. Pani Wilczyk dość uważnie przyjrzała mi się zza swoich kocich okularów i grzecznie, ale z naciskiem zaproponowała zajęcie miejsca dokładnie naprzeciw niej. Jak zwykle była ubrana bardzo podniecająco – aż za bardzo, o czym przekonałem, podnosząc przypadkowo upuszczony pod ławkę długopis. Pamiętając, co zobaczyłem na początku semestru, spojrzałem w stronę jej krzesła. Niemal w tej samej chwili ujrzałem rozchylające się nogi i grzmotnąłem głową w stolik.
    
    Ścisnąłem w dłoni długopis i usiadłem spokojnie na krześle, starając się choć trochę dojść do siebie po średnich rozmiarów szoku, wywołanym widokiem wygolonego wejścia do jej wnętrza, obramowanego krótką spódniczką i bardzo zgrabnymi nogami w niepozornie dla niewtajemniczonego oka wyglądających w pończochach. Teraz już rozumiałem, dlaczego znajomi współczuli mi z powodu przynależności do tej, a nie innej grupy, i wiedziałem, dlaczego nikt nie powiedział ani słowa na temat powodu tego współczucia.
    
    Powyżej poziomu stołu wszystko toczyło się normalnie. Zostałem obdarzony umiarkowanie zainteresowanym spojrzeniem, które zaraz przeniosło się na tablicę – miejsce męczarni jednej z koleżanek. Poźniej zostałem poproszony o zastąpienie koleżanki i dokończenie zadanka.
    
    Nie było zbyt trudne, lecz wystarczył jeden formalny błąd, abym wysłuchał sporej dawki dywagacji na temat „skutki ...
«1...345...9»